Na progu przełomowych
zmian, które muszą doprowadzić do fundamentalnych przegrupowań
globalnego ładu, warto podjąć zadanie retrospektywnej analizy okresu,
który zasadniczo zaważył na obecnej kondycji świata i Polski, A jest to
okres od zarania globalizmu i powstanie III RP do dnia dzisiejszego.
Początek lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku to zarazem „koniec historii”. Tak
przynajmniej twierdzili wybitni amerykańscy „intelektualiści”, a świat
ich z uwagą i akceptacją słuchał. Upadło wschodnie komunistyczne
„imperium zła” i zatriumfowało zachodnie imperium dobra. Od tego
wspaniałego momentu w historii rodzaju ludzkiego nic poza rajską
szczęśliwością nie mogło się już wydarzyć.
Na arenie gospodarczej zajaśniał globalizm, którego religią stał się „wolny rynek” [i],
a kapłanami sowicie opłacani i mocno utytułowani
„ekonomiści”-szarlatani z „renomowanych” amerykańskich uczelni. Głównym
kapłanem owego okresu był niedorobiony fizycznie i umysłowo żydek Alan
Greenspan[ii] [iii],
którego korporacyjne media zachodu awansowały na swoistego
mesjasza. „Rynki” reagowały na każde jego słowo, na każdy grymas
twarzy. Gwoli dokładności należy tu dodać, że również III RP posiadała
swego „mesjasza”. Był nim stary komunistyczny funkcjonariusz, „profesor”
Leszek Balcerowicz,
którego w ramach amerykańskiego stypendium tamtejsza finansjera
przyuczyła do zawodu swego namiestnika w mającej się niezadługo wyzwolić
z komunistycznego systemu Polsce. Miliony idiotów w nabożnym skupieniu
spijały każde słowo z ust tego „mistrza”. O gospodarczych efektach
wolnorynkowego kultu pisałem wielokrotnie[iv], nie będę się więc tu powtarzał.
Warto natomiast przyjrzeć się społeczno-politycznym mechanizmom, które doprowadziły III RP do obecnego stanu[v]. Trzeba
przyznać, że we wczesnym okresie III RP polskie społeczeństwo
zachowywało się racjonalnie w tej sferze. Zarówno partie
postkomunistyczne, jak i żydowska forpoczta dla niepoznaki ciągle
zmieniająca swą nazwę (ROAD, UD, UW itd.) uzyskiwały niewielkie poparcie
w wyborach. SB-cka agentura nie zakończyła jeszcze procesu swego
przewerbowywania do zachodnich ośrodków decyzyjnych. Istniała więc
szansa wprowadzenia Polski na drogę autentycznej suwerenności i
prosperity. Niestety patriotyczne elity nie wykorzystały tej
sposobności, w rezultacie czego do permanentnej władzy doszły
antypolskie siły, których twarde jądro zwane jest dziś Platformą
Obywatelską. Ponieważ siły te nigdy nie deklarowały swego
zainteresowania dobrem Polski, a swój oportunizm, agenturalność i
zaprzaństwo maskowały liściem figowym zwanym „europą”, przeto nie warto
poddawać ich działalności krytyce. W końcu robili (i nadal robią) to co
deklarowali, a mianowicie dbali o obcy interes. Ich żelazny elektorat
stanowią ci obywatele III RP, którzy z polską racją stanu nigdy się nie
identyfikowali. Jeśli więc pragnęli likwidacji Polski, to abstrahując od
moralnej tego oceny, mieli prawo do takiego celu zdążać w ramach
procedur demokratycznych. Jak trafnie to określono[vi]:
„Nad Wisłą żyją dwie nacje: Polaków i „europejczyków”. Dla Polaka bycie
Europejczykiem jest stanem naturalnym. Dla „europejczyka” bycie
Polakiem to obciach”. W kontekście oceny III RP, logicznym wydaje się
więc analizowanie błędów Polaków i ich elit, a nie
„europejczyków”. Zresztą ci ostatni mogą poszczycić się głównie
sukcesami.
Pomimo, że od samego
zarania III RP kontrolę nad Jej finansami, a co za tym idzie całą
gospodarką, sprawował zausznik światowej lichwy, wspomniany uprzednio
Leszek Balcerowicz, to znalazł się w Sejmie Rejtan, który porwał się na
walkę z tym molochem. Był nim Gabriel Janowski[vii]. Jako poseł sprzeciwiał się prywatyzacji polskich cukrowni, sektora bankowego, energetycznego orazPZU. Jego
samotna walka w Sejmie stała się powodem kpin i kampanii ośmieszania go
w polskojęzycznych mediach. O mało co, a nie wylądowałby w
„psychuszce”, której polityczną przydatność wykazano już ponad wszelką
wątpliwość w Związku Radzieckim. Każdemu, kto obserwował zmagania
Gabriela Janowskiego powinno nasunąć się pytanie, co w tym czasie robiła
reszta patriotycznych posłów?
Tego nie wiem. Wiem
natomiast co robili nasi patriotyczni przywódcy. Zaraz po zdjęciu z
Polski „sowieckiego gorsetu” poprowadzili oni Naród do groteskowego
„chocholego tańca”. W imieniu Narodu przepraszali wszystkich za
wszystko, wybaczali wszystkim wszystko, również tym którzy nie poczuwali
się do jakichkolwiek win w stosunku do naszej Ojczyzny i o żadne
wybaczenie nie prosili. Kajali się publicznie za „polską ciemnotę,
antysemityzm, nietolerancję i zacofanie”. Robili wszystko co można by
jak najbardziej przypodobać się nowej „zachodniej rodzinie”, do której
aspirowali w charakterze „biednych krewniaków”. Zamartwiali się do bólu
nad zagadnieniem „co też Polska może dać Europie” i w jaki to sposób
najlepiej może się Ona przysłużyć innym nacjom. Rozbiegli się też po
Europie i świecie w poszukiwaniu najlepszego ich zdaniem pryncypała dla
naszej Ojczyzny. Jedni optowali za Brukselą inni skłaniali się w
kierunku Waszyngtonu, jeszcze inni liczyli na Berlin. Nic więc dziwnego,
że w tym radosnym zamieszaniu zagubiła się gdzieś Polska Racja Stanu. Z
radością, za przysłowiowe klepnięcie po plecach, szli na „rozsądne
kompromisy” w unijnych negocjacjach, dbając jedynie o to by ktoś
przypadkiem nie pomyślał, że jest to „wchodzenie do europy na kolanach”.
Niefrasobliwie nikt nie zadawał sobie pytania, co z tego wszystkiego
będzie mieć Polska i Polacy. Zresztą sama duma z przynależności do
„europy” już powinna wystarczyć. Ilość bełkotu wydobywająca się przez te
wczesne lata III RP z ust polskich „mężów stanu” była doprawdy
szokująca.
Natomiast zachód nie
próżnował. Z precyzją i dynamiką wprowadzał w życie swój plan
przekształcenia Polski i innych krajów byłego obozu komunistycznego w
swe kolonie. I tak doprowadzono Polskę do stanu z dnia dzisiejszego[viii],
którym poszczycić się nie można. No, ale być może opłaciło się
poświęcenie Polski przez naszych patriotycznych przywódców na „ołtarzu
dobra wspólnego zachodniej rodziny narodów”? Być może uwielbiany przez
nich zachód stał się dzięki temu takim, jakim go sobie wymarzyli? Zróbmy
krótki bilans osiągnięć minionego dwudziestopięciolecia.
ü W
sferze gospodarczej, zachód po doprowadzeniu do ruiny swych
wschodnioeuropejskich kolonii z III RP na czele, sam zaczął się pogrążać
w katastrofalnym kryzysie finansowym i gospodarczym.
ü W
obszarze demografii, pomimo wyeksploatowania polskich zasobów
ludnościowych, nie udało się mu uniknąć własnej zapaści demograficznej i
co za tym idzie gwałtownego wzrostu procentowego udziału muzułmanów w
swych społeczeństwach.
ü W
zakresie moralno-światopoglądowym, jest dziś oczywistym, że planowany
proces „re-chrystianizacji” przez Polaków zachodniej Europy zakończył
się całkowitą klapą. Co prawda miliony Polek rozbiegły się po
kontynencie oferując każdemu chętnemu swą miłość, niestety jej charakter
nie mieści się w kategorii „miłości chrześcijańskiej”. W europejskich
miastach radośnie dziś pląsają pochody zboczeńców, a parlamenty krajowe
formalizują prawa homoseksualistów do „małżeństwa” i posiadania
potomstwa. O ironio, postkomunistyczna Rosja jest jedynym znaczącym
państwem europejskim, które formalnie akceptuje prawo naturalne. Jak
zgodnie podkreślają media zachodnie[ix],
tylko w „niecywilizowanej” Rosji homoseksualiści obawiają się nawet
rozwinąć publicznie swe tęczowe sztandary w strachu przed mantem, które
nieodwołalnie spuściłoby im „dzikie” rosyjskie społeczeństwo.
ü Co do samej Polski, to doświadcza Ona spektakularnego upadku moralnego, kulturowego i cywilizacyjnego[x]. Zamiast oczekiwanego „pokolenia JP2” dochowała się „młodych wykształconych z dużych miast”.
Jak z tego widać nie
na wiele zdało się poświęcenie przez patriotycznych przywódców interesu
Polski na ołtarzu „wyższych ideałów”. Przez delikatność nie spytam już,
na jakich podstawach opierali oni swe prawo do takich posunięć?
Dziś, zmarginalizowani
patriotyczni „mężowie stanu”, trzymają się kurczowo poselskich ław i
diet, odgrywając przed Polakami-Katolikami rolę męczenników dobrej
sprawy. Jak zwykle mieli dobre chęci, kroczyli jedynie słuszną drogą i
jak zwykle im nie wyszło, a to z powodu działań złych wrogów naszej
nacji-tak jakby mogła istnieć kategoria „dobrych” wrogów. Taka retoryka
trafia na podatny grunt. Polacy zawsze byli dumni ze swej samozwańczej
roli „Chrystusa Narodów” i własnej z tym związanej
martyrologii. Przywódcy na swe usprawiedliwienie mają ekstremalne
warunki , w których przyszło im działać. No cóż „wielkość” na tym
właśnie polega, że potrafi prowadzić ku lepszemu w takich właśnie
warunkach naród złożony z ułomnych, grzesznych, słabych i nierozumnych
ludzi. Do przewodzenia nacji złożonej z aniołów nie potrzeba „Wielkiego
Polaka”. Te gorzkie słowa zamykają przeszłości. Niestety teraźniejszość
wskazuje na perspektywę kolejnego déjà vu.
Obecny
wiek informatyki charakteryzuje się niezwykłym przyspieszeniem procesów
społeczno-politycznych. W zakresie ich dynamizmu, współczesna dekada
równoważna jest wiekowi w niedawnej historii, a nawet całemu milenium
np. w starożytności. W związku z czym, w przeszłości wymiany
pokoleniowe w pełni satysfakcjonowały wymogi zmiany politycznych
paradygmatów. Bowiem każde nowe pokolenie w sposób naturalny ma świeże
spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Dziś jedno pokolenie musi
wielokrotnie dostosowywać swój paradygmat do gwałtownie zmieniającej się
sytuacji politycznej, społecznej, gospodarczej, czy kulturowej.
Niestety
od 1989 roku paradygmat polityczny polskich patriotów pozostaje
niezmieniony, pomimo że upłynęły od tego czasu już dwie i pół
dekady. Historycznym odpowiednikiem tej sytuacji byłaby przykładowo
polska narodowa polityka w 1914 roku opierająca się na wizji Europy z
połowy XVII wieku (z przed 250 lat) ! Każdy uznałby coś takiego za
czyste szaleństwo. Ale dziś właśnie taką lunatyczną politykę prowadzą
patriotyczni liderzy.
Rosja
i komunizm w dalszym ciągu są dla nich głównymi, jeśli nie jedynymi
wrogami, z którymi toczą uporczywą walkę. Prawdą jest, że rządząca
obecnie III RP agentura prawie w całości posiada komunistyczne
korzenie. Jednak ideologia nie ma w tym wypadku nic do rzeczy. Agentura
ta była zawsze oportunistyczna, stąd też z taką łatwością zamieniła
„ideały socjalizmu” na „pryncypia wolnorynkowe”. Wyśmienitym tego
przykładem jest choćby towarzysz Leszek Balcerowicz. Jeśli ktoś chciałby
doszukiwać się w tym zagadnieniu jakichś wyższych pobudek, to może co
najwyżej znaleźć te „plemienne”. W minionej epoce agentura wysługiwała
się żydokomunie z ośrodkiem decyzyjnym na Kremlu, zaś obecnie
żydoglobalizmowi z ośrodkami decyzyjnymi na zachodzie. Ma się to jednak
nijak do ideologicznej koncepcji polskiego postrzegania rzeczywistości
politycznej.
Podobnie
ma się sytuacja z drugim śmiertelnym wrogiem polskich
patriotów-Rosją. Jak bardzo agresywna i niebezpieczna nie byłaby ona w
przeszłości, dziś sama stała się potencjalną ofiarą agresji Imperium
Euroatlantyckiego (US&UE). Fakt ten nie jest wynikiem świadomych
decyzji jej elit politycznych, ale obiektywnej sytuacji w jakiej się
znalazła. Na konto inteligencji administracji Putina należy zaliczyć to,
że po niewczasie pojęła ona tą smutną dla Rosji prawdę i zakończyła
bezowocne umizgi do Republiki Federalnej Niemiec w szczególności, a
całego Imperium Euroatlantyckiegi w ogólności, a zacieśniła sojusz z
Chinami, które w równym stopniu obawiają się agresywnych działań
„imperium dobra”. O ile więc Rosjanie zdolni byli do zmiany paradygmatu
swej polityki, o tyle polskie elity patriotyczne pozostają nadal
niewzruszone, z zacietrzewieniem wymachując pięściami przed rosyjskim
nosem, podczas gdy w międzyczasie niemiecko-żydowski tandem dokańcza
konsumpcji tego co jeszcze z Narodu i Państwa Polskiego pozostało.
Tak,
tak, pamiętam przy tym, że to Putin bezpośrednio odpowiedzialny jest za
zbrodnię smoleńską! Jednak jego postępowanie było całkiem racjonalne i
przewidywalne. Do azjatyckiej cechy kulturowej Rosjan należy zwyczaj
fizycznego likwidowania swych wrogów. Dotyczy to wszystkich sfer życia
tego narodu: politycznej, gospodarczej, społecznej, a nawet kulturowej (
np. niedawny przypadek siłowych porachunków w zespole teatru Bolszoj[xi]). Ta
elementarna wiedza powinna być wkalkulowana w działania polskiego „męża
stanu” w momencie, gdy w interesie Sorosa i amerykańskiego CIA,
rozpoczął on na własną rękę akcję „rozmiękczania” rosyjskiej „bliskiej
zagranicy”. Ignorancja i amatorszczyzna strony polskiej w zamachu
smoleńskim nie zdejmuje oczywiście winy z administracji Putina. Na
obecnym etapie istotniejszym dla polskich patriotów powinien być jednak
fakt, że bez cichego przyzwolenia ze strony Imperium Euroatlantyckiego,
Putin nigdy nie odważyłby się na krok równoznaczny z aktem agresji
wymierzonym w państwo-członka NATO i najwyższych dowódców
paktu. Niestety głębsze myślenie nie jest specjalnością polskich elit
patriotycznych, z czego doskonale zdaje sobie sprawę zachodnia agentura
podsycając negatywne emocje Polaków w stosunku do Rosjan. Na tym tle
można mieć dużo wątpliwości co do przyszłego racjonalnego zachowania
polskich patriotów, w momencie nieuniknionego rozpadu struktur
unijnych. Jednak największy niepokój budzi pytanie; jak zachowają się
lunatyczni polscy przywódcy w momencie wybuchu globalnego konfliktu
zbrojnego, którego rosnące prawdopodobieństwo zaczynają nawet dostrzegać[xii]korporacyjne media głównego nurtu (np. USA TODAY).
Jakże inaczej mają się sprawy z Węgrami, którzy pomimo frontalnego na nich ataku zachodnich mediów, polityków i finansjery[xiii][xiv],
nie dają się otumanić lub zastraszyć i z pragmatyzmem oraz spokojem
kierują się niezbywalnymi interesami swej nacji. Jeśli więc Węgrów stać
na dobrych patriotycznych przywódców, to dlaczego w przypadku Polaków
jest to niemożliwe? Bo takowych potencjalnych mężów stanu u nas brak? Na
pewno znalazłoby się przynajmniej kilku w narodzie większym przecież od
węgierskiego. Ale nawet jeśliby Polacy nie potrafiliby ich rozpoznać i
zaakceptować, to i tak ci obecni nadają się jedynie na śmietnik
historii. W końcu, w zbliżających się przełomowych momentach, lepiej nie
mieć w ogóle przywódców, niż mieć złych!
[i] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/491852
[ii] http://en.wikipedia.org/wiki/Alan_Greenspan
[iii] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/501709
[iv] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/509966
[v] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/506204
[vii] http://pl.wikipedia.org/wiki/Gabriel_Janowski
[viii] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/463044,
[ix] http://pl.euronews.com/
[x] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/485630
[xi] http://www.huffingtonpost.com/2013/03/15/bolshoi-acid-attack-victim-hopes-to-work-again_n_2885593.html
[xii] http://www.usatoday.com/story/news/world/2013/05/29/syria-sectarian-war-spreads/2370085/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.