nie-ja

Przychodzi chwila, w której własne idee trzeba wcielić w życie. Nigdy nie żyłem w całkowitej sprzeczności z moimi, a jednak boję się, że kiedyś przystosuję się do nich i wyciągnę z nich ostateczne konsekwencje. Bo moje idee wykluczają mnie. Cioran

Jedno przecież dzieło pozostaje [dla człowieka] czymś słusznym i prawdziwie właściwym, to znaczy: zniszczenie samego siebie. Mistrz Eckhart

 Współczesna analogia: tak jak bombardowanie przez neutralne mezony jest konieczne by rozszczepić jądro atomu, spojone przez negatywne i pozytywne ładunki – jak się nam mówi – tak i prawdopodobnie równowaga jest pociskiem do rozszczepienia jednostki spojonej ładunkami nienawiści i pożądania. Nanamoli Thera

Moją ambicją jest osiągnąć zapomnienie. Nanamoli Thera

niech nie zostanie ze mnie nawet cień, który by plamił moim wspomnieniem to, co miałoby przetrwać. Pessoa

Wszyscy odsiadujemy dożywocie w więzieniu jaźni. Connolly

Życie i świat i ja sam to nic jak tylko rozległa tautologia. Nanamoli Thera

Wielka tajemnica wszystkiego: czuć się pępkiem świata. To właśnie robi każdy człowiek. Cioran

Megaloman to ktoś mówiący głośno to, co każdy po cichu myśli o sobie. Cioran

Boże mój! Uwolnij mnie ode mnie samego, bo od pokus świata i jego zgnilizny dawno już się uwolniłem. Cioran

Ja” jest przylądkiem na kontynencie niczego, tam śni ono swój teatr realności. Cioran

Oddycham westchnieniami, ale moje oddychanie nie jest moje - ono się wydarza. Pessoa

-Każdy mówi: „ja pracuję”, „ja przychodzę”, „ja idę”.
NM: Nie mam obiekcji co do konwencji waszego języka, ale one zniekształcają i niszczą rzeczywistość. Bardziej odpowiednim sposobem mówienia byłoby: „jest mówienie”, jest pracowanie”, jest przychodzenie”.

Powiedzieć „ja” - to sprawa poważna, „moje” - jeszcze poważniejsza, bo świadczy o upadku naprawdę zbyt głębokim, o zwiększeniu się naszej niewoli w świecie. Cioran

Nie traktuję niczego jak moją własność. Gdy nie ma „ja” gdzie jest „moje”? Nisargadatta Maharaj

Własność nie jest kradzieżą, jest niczym. Pessoa:

Za bramami mego oddalenia rozpościerają się parki nieskończoności.

Do tego stopnia odarłem się z własnego ja, że istnienie służy mi za ubiór.

nie wiedząc, czym jest życie, nie wiem nawet tego, czy to ja je przeżywam, czy ono przeżywa mnie (jakiekolwiek jest znaczenia słowa „żyć”).

Nie mam koncepcji własnej osoby, nawet takiej, która polega na braku koncepcji własnej osoby. Jestem koczownikiem w świadomości siebie.

Odłączam się od siebie i stwierdzam, że jestem dnem studni. Ten, którym nigdy nie byłem, umarł. Bóg zapomniał, kim miałem być – zostałem pustym przerywnikiem.
Gdybym był muzykiem, napisałbym własny marsz żałobny – a jaką miałbym motywację.

Nagle odrywam się od mojego anonimowego życia, doświadczając jasnej wizji mojej egzystencji, jakby jakiś lekarz przeznaczenia wybawił mnie w jednej chwili z wieloletniej ślepoty. I widzę, że wszystko co robiłem, wszystko o czym myślałem, było rodzajem szaleństwa i mistyfikacji (...). (...), że wszystkie moje najbardziej klarowne myśli i najbardziej logiczne zamiary nie były w istocie niczym więcej niż wrodzonym zamroczeniem alkoholowym, naturalnym obłędem, wielką nieświadomością. Nawet niczego nie odgrywałem. To mnie odgrywano. Nie byłem aktorem, byłem gestami aktora.

Wszystko co robiłem, o czym myślałem, czym byłem, to suma podporządkowań - albo pewnemu fałszywemu bytowi, który uważałem za swój, ponieważ go uzewnętrzniałem moimi działaniami, albo pewnemu zespołowi okoliczności, branych przeze mnie za powietrze którym oddycham. W tym momencie mojej wizji jestem człowiekiem, który nagle został osamotniony, który pojął, że jest banitą tam, gdzie zawsze był obywatelem. W najgłębszej intymności moich myśli nie byłem sobą.

Nie znać siebie znaczy żyć. Znać siebie źle znaczy myśleć. Poznać siebie, w chwili jasności, znaczy doświadczyć bezpośredniego poznania wewnętrznej monady, magicznego słowa. Jednak to nagłe światło wszystko zwęgla, wszystko pożera. Rozbiera nas nawet z nas samych.

Kultywować w cieniu to szlachectwo osobowości, które polega na nieupieraniu się przy niczym w życiu. Być wśród wirujących kwiatów jak kwiatowy pyłek, który nieznany wiatr unosi w popołudniowe powietrze i który drętwota zmierzchu pozwala porzucić w przypadkowym miejscu, gdzie zniknie w śród rzeczy większych od siebie. Być nim z niewzruszoną świadomością, ani radosną ani smutną, wdzięczną słońcu za jego blask i gwizdom za ich oddalenie. Nie być niczym więcej, nie mieć nic więcej, nie chcieć nic więcej....

Horacy, charakteryzując prawego męża, powiedział, że pozostanie on niewzruszony, nawet gdyby walił się wokół niego świat. Sytuacja jest absurdalna, ale jej sens jest rzeczywisty. Nawet jeżeli wokół nas wali się to czym udawaliśmy, że jesteśmy, ponieważ z tym współistnieliśmy, powinniśmy pozostać niewzruszeni - nie dlatego, że jesteśmy prawi, tylko dlatego, że jesteśmy sobą, a nasze bycie sobą polega na zerwaniu wszystkich związków z tą walącą się zewnętrznością, nawet jeśli wali się ona na to, czym dla niej jesteśmy.

Żyję zawsze w teraźniejszości. Przyszłości nie mam. Przeszłości jeszcze nie mam. Pierwsza nuży mnie jako ewentualność wszystkiego, druga jako rzeczywistość niczego. Nie mam nadziei ani tęsknot. Pessoa

Nie dbamy nigdy o czas obecny. Uprzedzamy przyszłość, jako zbyt wolno nadchodzącą, jak gdyby chcąc przyspieszyć jej bieg; albo przywołujemy przeszłość, aby ją zatrzymać jako zbyt skwapliwą. Tak nierozsądni jesteśmy, że błąkamy się w czasach, które nie są nasze, nie myśląc o jedynym, który nam przynależy; i tak letcy, że myślimy o chwilach, które nie są już niczym, a przepuszczamy niebacznie jedyną, która istnieje. Zazwyczaj bowiem teraźniejszość nas rani. Ukrywamy ją naszym oczom, ponieważ nam jest przykra; a jeśli jest miła, żałujemy, że się nam wymyka. Staramy się podeprzeć ją przyszłością i silimy się rozrządzać rzeczami, które nie są w naszej mocy, na czas, którego nie wiemy zgoła, czy dożyjemy.

Niechaj każdy zbada swoje myśli, ujrzy, iż wszystkie zaprzątnięte są przeszłością i przyszłością. Nie myślimy prawie zupełnie o teraźniejszości; a jeśli myślimy, to jeno aby zaczerpnąć z niej treść do snucia przyszłości. Teraźniejszość nie jest nigdy naszym celem; przeszłość i teraźniejszość to nasze środki; jedynie przyszłość jest naszym celem. Tak więc nie żyjemy nigdy, ale spodziewamy się żyć; gotujemy się wciąż do szczęścia, a co za tym idzie, nie kosztujemy go nigdy. Pascal

Co robić? Izolować chwilę jak rzecz i być szczęśliwym teraz, w momencie kiedy się czuje szczęście, myśląc wyłącznie o tym, co się czuje, odrzucając całą resztę, odrzucając wszystko. Pessoa

Wszyscy żyjemy dalecy, anonimowi i przebrani, cierpiąc, bo nikt nas nie rozpoznaje. Jednak dla niektórych ten dystans pomiędzy postacią a jaźnią nigdy się nie ujawnia, dla innych oświetla go raz na jakiś czas, ku ich przerażeniu lub smutkowi, bezkresna błyskawica, jednak są i tacy, dla których to bolesna codzienność. Pessoa

Kto ośmiela się prosić, by chwila trwała, a czas przerwał swój lot, oddaje się Bogu; kto świętuje przyszłe harmonie, zaprzedaje się diabłu. Gomez Davila

Albo ja mam czas, albo czas ma mnie. Oto alternatywa w życiu najważniejsza. Większość mieszkańców globu, a przynajmniej przeważająca większość osób zanurzonych w cywilizacji Zachodu, z jej rynkiem, popytem, podażą, konkurencją i tak dalej, wybrała z owej alternatywy człon drugi. Nawet nie musiała i nie chciała wybierać - to człon ich wybrał.
Więc większość nie ma czasu: goni, pędzi, bo wszak czas to pieniądz, trzeba działać natychmiast, szybko, bardzo szybko, bez zwłoki, doraźnie, trzeba pozostawać w ostrym pogotowiu, czynności stają się pilne, najpilniejsze, codziennie stan wyjątkowy, co noc wojna nerwów.
A ja mam czas. Co wcale nie znaczy, że się lenię, o nie! - żyję najmocniej, jak potrafię żyć, i każdą chwilę miłośnie smakuję. To wielkie szczęście, które obaj potrafimy docenić. [...]
W czasie wiecznego "teraz" osobę, która się nie spieszy, nie krzyczy, nie awanturuje, nie jęczy, niczego od innych nie żąda i raczej nie narzeka - powszechnie uznaje się za wariata. Za głupca i naiwniaka skazanego nieuchronnie na przegraną.
Albo ja mam czas, albo czas mnie ma. Już dawno wybrałem. Inni patrzą na mnie pobłażliwie. Ze zgrozą. I z zazdrością. Rutkowski
 
Jasność umysłu: mieć uczucia w trzeciej osobie. Cioran

Każde nieszczęście, widziane z zewnątrz, wydaje się znikome bądź niezrozumiałe. Tę właśnie perspektywę trzeba przyjąć, jeśli chce się znieść życie. Cioran

„Być” znaczy „mylić się”. Cioran

Jak ciało staje się odbierane jako ciało. Dlaczego nie podpada pod widziane i słyszane, wąchane, smakowane i dotykane? Nanamoi Thera
Czyż można sobie wyobrazić Buddę zachowującego zarówno wierność swym zasadom jak i swój pałac? Nie można być jednocześnie „wyzwolonym za życia” i posiadaczem. Cioran:

Uwodzą nas jedynie umysły, które unicestwiły się, pragnąć nadać sens swemu życiu.

Naśladowanie Chrystusa, ów elementarz odpadnięcia ze świata, zaleca „łamanie serca” jako lek na pychę. Ta zaś jest opętańczą manią wielkości „ja”, przerostem indywiduacji; z punktu widzenia „łamania serc” każda nieobecność jest jeszcze zbyt dumna, gdyż naczelnym ideałem jest tu całkowite samowymazanie się ze świata, tak, by silniej mógł rozbłysnąć Bóg.

Jest we mnie całkiem niemało z chrześcijanina, pokusa żebractwa, pustyni, a także obłędne napady litości. A więc różnorakie ekspresje ducha wyrzeczenia. Trucizny chrześcijańskie pozostawiły nam we krwi osad absolutu, który odejmuje nam dech, ale bez którego nie potrafimy żyć.

Najmniejsze uzależnienie, choćby tylko od pragnienia śmierci, demaskuje naszą wierność wobec oszukaństwa „ja”.

W filozofii orientalnej okropne jest to, że gdy się z nią obcuje, łatwo zaczynamy mieć o sobie samych wyobrażenie nader pochlebne i przyjemne. Uważamy, żeśmy stanęli poza wszystkim i wszystkimi, w końcu jednak przekraczamy to stadium i stwierdzamy, że jesteśmy zwykłymi biedakami.

Czuję się niewygodnie w istnieniu, nie tylko w kulturze, ale w ogóle w istnieniu. Jest to coś fundamentalnego.

Chciałem odnaleźć zbawienie. Lecz wszystkie wierzenia śmiertelnych nakłaniały mnie, bym się zaparł siebie samego. Od Wed po Buddę i Chrystusa — znajdowałem jedynie wrogów mojej konieczności. Oferowały mi odkupienie, jeśli stanę się nieobecny, wszystkie nakazywały mi, bym wyrzekł się samego siebie. Bym był nimi lub ich bogiem, bym anonimowo pływał w niczym, podczas gdy moja duma domagała się imienia nawet w nicości. Ale to jeszcze nie wszystko. Przykazywały mi, bym zwalczył ból. Lecz bycie nie ma bez niego smaku, on jest solą życia, krwią istnienia: tym, co w nim nie do zniesienia.

Sensem odkupienia jest wymazanie zaimka osobowego.

Nie znoszę żadnego absolutu, z wyjątkiem tego jednego przypadku: mnie samego. Tak się zdarzyło, że jestem, więc iluzję mego istnienia czynię mym najwyższym sensem. Traf chciał i ja tego nie zmienię. Urodzony już jako rekonwalescent, nigdy nie wykurowany z choroby bycia, pozostaję nieuleczalnie w sobie i przez to właśnie jestem człowiekiem.

Nasze myśli na chwilę zachwyciły się istnieniem — więc okazujemy się dumni z tego, że jesteśmy. Bezwstydni, depczemy cienie naszymi ciężkimi, stanowczymi krokami. Lecz starczy jedna, jedyna chwila przebudzenia, by prysł czar prostackiej rzeczywistości. Wtedy zrozumiemy, kim jesteśmy: ułudą myśli.

Ewangelistów można nazwać mistrzami w sztuce zabijania woli, niszczenia wszelkiej ochoty, unicestwiania swojego „ja”.

Czym jest prawda?” - to pytanie fundamentalne. czymże ono jest wszakże obok „jak wytrzymać życie?” A nawet to blednie przy kolejnym: „jak wytrzymać siebie?”

Ja, ja, ja - jakie to męczące!

Każdy ból się zapomina, upokorzenia - żadnego.

Gdy ktoś mnie zapewnia, że obca jest mu uraza, zawsze mnie kusi, by dać mu w twarz, żeby mu pokazać, iż się myli.

Nienawidzić kogoś to dawać dowód, że się jest go wartym, że nie ma istotnej różnicy między nim a sobą.

Bojąc się bylejakości, w końcu stałem się niczym.

Człowiek może się ulepszyć jedynie wówczas, gdy jakimś przypadkiem straci ambicje.

Krzepi mnie wzgarda, jaką ludzie raczą mnie obdarzać, i proszę o jedną tylko łaskę: abym był niczym w ich oczach.

Każdy, kto nie myśli jak ja, jest starym pierdołą” - tak, mniej lub bardziej świadomie, mówi sobie każdy.

Pierwsza powinność każdego, gdy wstaje z łóżka: zawstydzić się sobą.

Do skromności powinno nas skłaniać to, że nie potrafimy wzbudzić nienawiści, z której moglibyśmy być dumni.

Każdy tryumf ma w sobie coś głęboko wstrętnego, jeśli sądzić po gębie tryumfatora. Niestety, pokonany, gdyby wygrał, przybrałby wyraz taki sam jak jego szczęśliwy rywal. Szkoda gadać: w każdym sukcesie jest element degradacji.

X jest tak zakłamany i interesowny, że niezdolny do najmniejszego odruchu spontaniczności. Wszystko w nim jest z góry obmyślane i ukartowane; rzec by można, iż oddycha z wyrachowania.

Nic, z wyjątkiem sukcesu, nie może nikogo zepsuć do cna.

Nie powinno się sygnować tego, co się pisze. Jeśli szukamy prawdy, cóż znaczy nazwisko?

Gdy mamy rozważać stosunki między dwoma lub więcej ludźmi pracującymi w tej samej dziedzinie, nigdy nie wolno zapominać historii Kaina i Abla. Tu jest klucz do ludzkich relacji. Cała reszta to teorie i ozdobniki.

Nie wybaczamy nikomu, żeśmy go zawiedli; zawsze będziemy mieć o to do niego pretensję.

Widzieć w potwarzy tylko słowa, nic innego, to jedyny sposób pomniejszenia jej, zredukowania jej do nicości i znoszenia bez bólu. Rozbijmy na elementy każdą wypowiedź o nas, przeciwko nam, wyosobnijmy każde słowo, potraktujmy je z obojętnością, na jaką zasługuje przymiotnik, rzeczownik, czasownik. 
 
Wielką sztuką jest umieć mówić o sobie bezosobowo (sekret moralistów). 
 
Każdy uważa, że tylko on dąży do prawdy, że inni nie są zdolni jej szukać i nie są godni ją znaleźć. Cioran

Myślę, że jestem. Lec

Mistyk! Wierzy, że istnieje. Lec

Niektórzy nie odróżniają onanii od "wierności samemu sobie". Lec

Straszny jest knebel posmarowany miodem. Lec

Relatywista niezmiernie rzadko relatywizuje samego siebie. Gomez Davila

Ludzie dzielą się na licznych altruistów, zajętych poprawianiem innych, i na nielicznych egoistów, zajętych uszlachetnianiem siebie. Gomez Davila

Myślę, że nikt tak naprawdę nie dopuszcza możliwości rzeczywistego istnienia drugiej osoby. Pessoa

Jednym z moich stałych zajęć, jest zastanawianie się, jak mogą istnieć inni ludzie, jak to możliwe, że istnieją dusze, niebędące moją duszą, świadomości obce mojej świadomości, która – będąc świadomością – wydaje mi się jedyna. Pessoa:

Dla wybitnie inteligentnego człowieka nie ma dzisiaj drogi innej niż droga abdykacji.

Jestem dziewiczą sceną, na której różni aktorzy odgrywają swoje przedstawienia.

Oto moja moralność, moja metafizyka, lub moje ja: być przechodniem wobec wszystkiego, nawet wobec własnej duszy, nienależącym do niczego, niepragnącym niczego, będącym niczym – abstrakcyjnym centrum bezosobowych doznań, przewróconym czującym lustrem, które odbija różnorodność świata. Nie wiem czy jestem z tym szczęśliwy, czy nieszczęśliwy. I nie obchodzi mnie to.
 
Wstrzymując się całkowicie od działania, traktując wszystko obojętnie, udaje mi się widzieć świat zewnętrzny (kiedy poświęcam mu uwagę) z doskonałą obiektywnością. Skoro nic mnie w nim nie absorbuje ani nie daje powodu by go odmienić, nie odmieniam go.
 
Nie pragnąć zrozumieć, nie analizować ... Postrzegać się jako część natury, obserwować swoje wrażenia jak łąkę – to jest prawdziwa mądrość.

Cezar mówiąc: „Lepiej być pierwszym we wsi niż drugim w Rzymie!”, uchwycił w pełni naturę ambicji. Ja nie jestem niczym ani we wsi, ani w żadnym Rzymie. Kierownik spożywczego na rogu jest przynajmniej szanowany od Rua de Assuncao do Rua de Vitana; jest Cezarem miejskiego kwartału. Jestem od niego lepszy? W czym, jeśli bycie niczym nie pozwala mi ani na wyższość ani na niższość, ani nawet na porównywanie się?

Szczęśliwy wreszcie ten, kto rezygnuje ze wszystkiego i komu, ponieważ ze wszystkiego zrezygnował, niczego nie można zabrać ani uszczuplić. Pessoa

Musisz porzucić siebie samego, i to porzucić całkowicie, a wtedy porzuciłeś naprawdę. Przyszedł do mnie kiedyś pewien człowiek – było to niedawno – powiedział mi, że wyrzekł się wielkich rzeczy – ziemi i majątku – po to by uratować swą duszę. Wtedy pomyślałem: Ach jak niewiele i to nieważnych rzeczy się (jednak) wyrzekłeś! Dopóki jeszcze zwracasz uwagę na to, czego się wyrzekłeś, ślepy jesteś i głupi. Jeśli jednak wyrzekłeś się siebie, to (rzeczywiście) wyrzekłeś się (wszystkiego). Mistrz Eckhart

Jest wielu biedaków, którzy wracają do domu i mówią: „Chcę mieć swoje miejsce [pod słońcem], spożywać mój chleb i służyć Bogu!” Ja (jednak) powiadam: Na odwieczną prawdę! Ludzie ci muszą zawsze pozostać w błędzie i nigdy nie osiągną tego, co osiągają inni, którzy naśladują Boga w ubóstwie i na obczyźnie. Amen
Mistrz Eckhart

W doświadczeniu, jakie czerpię z siebie samego, dość znajdę owocu, aby stać się mądrym, byłem tylko był dobrym uczniem. Kto przywiedzie sobie na pamięć wyskok minionego gniewu i dokąd go ta gorączka poniosła, poznaje szpetotę tej namiętności lepiej niż przez Arystotelesa i przejmuje się do niej słusznym wstrętem. Montaigne

Upomnienie by każdy ”znał siebie”, musi być niemałej wagi, skoro bóg wiedzy i światła kazał je umieścić na czele swej świątyni, jako zawierające wszystko, co nam może doradzić. Platon również powiada, że roztropność jest nie czym innym jak tylko wykonaniem tego przepisu; Sokrates w Ksenofoncie dowodzi tego szczegółowo. Trudności i ciemność w każdej wiedzy stawały się widoczne jeno tym, którzy w nią wstąpili. I do tego trzeba największego stopnia rozumienia aby móc spostrzec swą niewiedzę; trzeba pukać do drzwi, aby się dowiedzieć, iż nam są zamknięte. Stąd rodzi się owa platońska subtelność, iż sami ci, którzy wiedzą, nie mają się o co pytać, ponieważ wiedzą, ani ci, którzy nie wiedzą, ile że aby pytać, trzeba wiedzieć o co pytać. W ten sposób w owym „znaniu samego siebie” to, iż każdy widzi się zadowolony i pewien i że każdy ma się za dostatecznie rozumnego, to właśnie znaczy, że nic nie rozumie: jak poucza Sokrates Eutydena. Ja który widzę z tego jedynie swe zatrudnienie, znajduję w nim głębokość i rozmaitość tak nieskończoną, iż jedynym owocem tej nauki jest to, iż czuję, ile mi zostaje do nauczenia się. Montaigne

Egotyzm ściąga nas w dół jak prawo grawitacji. Connolly

Aby człowieka skarać za grzech pierworodny, Bóg pozwolił mu uczynić sobie boga ze swej miłości własnej, iżby dręczyła go bez ustanku. La Rochefoucauld

Świadomość samego siebie jest właśnie świadomością własnego ograniczenia. Czuję się sobą samym, czując, że nie jestem innymi, wiedzieć i czuć, dokąd jestem, znaczy wiedzieć, gdzie przestanę być i odkąd już mnie nie ma. Unamuno

Nikt nie chce być „człowiekiem” - bo jest on nicością bycia. Nikt nie chce być „chrześcijaninem” - to także nic. Takich zadań nie uważa się za wystarczające dla życia. Mimo to każdy walczy i haruje, by stać się kimś. Ale ten ktoś to kancelaryjny konsultant lub chirurg szwadronu itd. Kierkegaard

… przez moją skończoność i moje granice, przez moją zaciemnioną stronę, odwracam się od niego (Boga). Sartre

Po drugie, człowiek nie tylko żyje nieautentycznie, ale również fałszywie rozumie swoje istnienie. Uznaje siebie samego jako podmiot obdarzony trwałym istnieniem i z mocą nazywa siebie samego „ja”. Ironia sytuacji polega jednak na tym, że w istocie nie jest sobą i żyje nieautentycznie. Workowski

Nie ma świata bez znajdującego się w nim i w nim działającego siebie; nie ma siebie bez świata, który można w pewien sposób użytkować. Ricoeur,

Substancjonalność rzeczy stanowi korelat posiadania i nie polega na tym, że rzecz ukazuje się absolutnie. Rzeczy ukazują się tylko w tej mierze, w jakiej się oddają, w jakiej można je przywłaszczać. Levinas