Przychodzi
chwila, w której własne idee trzeba wcielić w życie. Nigdy nie
żyłem w całkowitej sprzeczności z moimi, a jednak boję się, że
kiedyś przystosuję się do nich i wyciągnę z nich ostateczne
konsekwencje. Bo moje idee wykluczają mnie. Cioran
Jedno
przecież dzieło pozostaje [dla człowieka] czymś słusznym i
prawdziwie właściwym, to znaczy: zniszczenie samego siebie. Mistrz
Eckhart
Współczesna analogia: tak jak bombardowanie przez neutralne mezony jest konieczne by rozszczepić jądro atomu, spojone przez negatywne i pozytywne ładunki – jak się nam mówi – tak i prawdopodobnie równowaga jest pociskiem do rozszczepienia jednostki spojonej ładunkami nienawiści i pożądania. Nanamoli Thera
Współczesna analogia: tak jak bombardowanie przez neutralne mezony jest konieczne by rozszczepić jądro atomu, spojone przez negatywne i pozytywne ładunki – jak się nam mówi – tak i prawdopodobnie równowaga jest pociskiem do rozszczepienia jednostki spojonej ładunkami nienawiści i pożądania. Nanamoli Thera
Moją
ambicją jest osiągnąć zapomnienie. Nanamoli Thera
… niech
nie zostanie ze mnie nawet cień, który by plamił moim wspomnieniem
to, co miałoby przetrwać. Pessoa
Wszyscy odsiadujemy dożywocie w
więzieniu jaźni. Connolly
Życie i świat i ja sam to nic
jak tylko rozległa tautologia. Nanamoli Thera
Wielka
tajemnica wszystkiego: czuć się pępkiem świata. To właśnie robi
każdy człowiek. Cioran
Megaloman
to ktoś mówiący głośno to, co każdy po cichu myśli o sobie.
Cioran
Boże mój!
Uwolnij mnie ode mnie samego, bo od pokus świata i jego zgnilizny
dawno już się uwolniłem. Cioran
„Ja”
jest przylądkiem na kontynencie niczego, tam śni ono swój teatr
realności. Cioran
Oddycham
westchnieniami, ale moje oddychanie nie jest moje - ono się
wydarza. Pessoa
-Każdy
mówi: „ja pracuję”, „ja przychodzę”, „ja idę”.
NM: Nie mam obiekcji co do konwencji waszego języka, ale one zniekształcają i niszczą rzeczywistość. Bardziej odpowiednim sposobem mówienia byłoby: „jest mówienie”, jest pracowanie”, jest przychodzenie”.
NM: Nie mam obiekcji co do konwencji waszego języka, ale one zniekształcają i niszczą rzeczywistość. Bardziej odpowiednim sposobem mówienia byłoby: „jest mówienie”, jest pracowanie”, jest przychodzenie”.
Powiedzieć
„ja” - to sprawa poważna, „moje” - jeszcze poważniejsza, bo
świadczy o upadku naprawdę zbyt głębokim, o zwiększeniu się
naszej niewoli w świecie. Cioran
Nie
traktuję niczego jak moją własność. Gdy nie ma „ja” gdzie
jest „moje”? Nisargadatta Maharaj
Własność
nie jest kradzieżą, jest niczym. Pessoa:
Za
bramami mego oddalenia rozpościerają się parki nieskończoności.
Do
tego stopnia odarłem się z własnego ja, że istnienie służy mi
za ubiór.
… nie
wiedząc, czym jest życie, nie wiem nawet tego, czy to ja je
przeżywam, czy ono przeżywa mnie (jakiekolwiek jest znaczenia słowa
„żyć”).
Nie
mam koncepcji własnej osoby, nawet takiej, która polega na braku
koncepcji własnej osoby. Jestem koczownikiem w świadomości siebie.
Odłączam
się od siebie i stwierdzam, że jestem dnem studni. Ten, którym
nigdy nie byłem, umarł. Bóg zapomniał, kim miałem być –
zostałem pustym przerywnikiem.
Gdybym
był muzykiem, napisałbym własny marsz żałobny – a jaką
miałbym motywację.
Nagle
odrywam się od mojego anonimowego życia, doświadczając jasnej
wizji mojej egzystencji, jakby jakiś lekarz przeznaczenia wybawił
mnie w jednej chwili z wieloletniej ślepoty. I widzę, że wszystko
co robiłem, wszystko o czym myślałem, było rodzajem szaleństwa i
mistyfikacji (...). (...), że wszystkie moje najbardziej klarowne
myśli i najbardziej logiczne zamiary nie były w istocie niczym
więcej niż wrodzonym zamroczeniem alkoholowym, naturalnym obłędem,
wielką nieświadomością. Nawet niczego nie odgrywałem. To mnie
odgrywano. Nie byłem aktorem, byłem gestami aktora.
Wszystko co
robiłem, o czym myślałem, czym byłem, to suma podporządkowań -
albo pewnemu fałszywemu bytowi, który uważałem za swój, ponieważ
go uzewnętrzniałem moimi działaniami, albo pewnemu zespołowi
okoliczności, branych przeze mnie za powietrze którym oddycham. W
tym momencie mojej wizji jestem człowiekiem, który nagle został
osamotniony, który pojął, że jest banitą tam, gdzie zawsze był
obywatelem. W najgłębszej intymności moich myśli nie byłem sobą.
Nie
znać siebie znaczy żyć. Znać siebie źle znaczy myśleć. Poznać
siebie, w chwili jasności, znaczy doświadczyć bezpośredniego
poznania wewnętrznej monady, magicznego słowa. Jednak to nagłe
światło wszystko zwęgla, wszystko pożera. Rozbiera nas nawet z
nas samych.
Kultywować
w cieniu to szlachectwo osobowości, które polega na nieupieraniu
się przy niczym w życiu. Być wśród wirujących kwiatów jak
kwiatowy pyłek, który nieznany wiatr unosi w popołudniowe
powietrze i który drętwota zmierzchu pozwala porzucić w
przypadkowym miejscu, gdzie zniknie w śród rzeczy większych od
siebie. Być nim z niewzruszoną świadomością, ani radosną ani
smutną, wdzięczną słońcu za jego blask i gwizdom za ich
oddalenie. Nie być niczym więcej, nie mieć nic więcej, nie chcieć
nic więcej....
Horacy,
charakteryzując prawego męża, powiedział, że pozostanie on
niewzruszony, nawet gdyby walił się wokół niego świat. Sytuacja
jest absurdalna, ale jej sens jest rzeczywisty. Nawet jeżeli wokół
nas wali się to czym udawaliśmy, że jesteśmy, ponieważ z tym
współistnieliśmy, powinniśmy pozostać niewzruszeni - nie
dlatego, że jesteśmy prawi, tylko dlatego, że jesteśmy sobą, a
nasze bycie sobą polega na zerwaniu wszystkich związków z tą
walącą się zewnętrznością, nawet jeśli wali się ona na to,
czym dla niej jesteśmy.
Żyję
zawsze w teraźniejszości. Przyszłości nie mam. Przeszłości
jeszcze nie mam. Pierwsza nuży mnie jako ewentualność wszystkiego,
druga jako rzeczywistość niczego. Nie mam nadziei ani tęsknot.
Pessoa
Nie
dbamy nigdy o czas obecny. Uprzedzamy przyszłość, jako zbyt wolno
nadchodzącą, jak gdyby chcąc przyspieszyć jej bieg; albo
przywołujemy przeszłość, aby ją zatrzymać jako zbyt skwapliwą.
Tak nierozsądni jesteśmy, że błąkamy się w czasach, które nie
są nasze, nie myśląc o jedynym, który nam przynależy; i tak
letcy, że myślimy o chwilach, które nie są już niczym, a
przepuszczamy niebacznie jedyną, która istnieje. Zazwyczaj bowiem
teraźniejszość nas rani. Ukrywamy ją naszym oczom, ponieważ nam
jest przykra; a jeśli jest miła, żałujemy, że się nam wymyka.
Staramy się podeprzeć ją przyszłością i silimy się rozrządzać
rzeczami, które nie są w naszej mocy, na czas, którego nie wiemy
zgoła, czy dożyjemy.
Niechaj
każdy zbada swoje myśli, ujrzy, iż wszystkie zaprzątnięte są
przeszłością i przyszłością. Nie myślimy prawie zupełnie o
teraźniejszości; a jeśli myślimy, to jeno aby zaczerpnąć z niej
treść do snucia przyszłości. Teraźniejszość nie jest nigdy
naszym celem; przeszłość i teraźniejszość to nasze środki;
jedynie przyszłość jest naszym celem. Tak więc nie żyjemy nigdy,
ale spodziewamy się żyć; gotujemy się wciąż do szczęścia, a
co za tym idzie, nie kosztujemy go nigdy. Pascal
Co
robić? Izolować chwilę jak rzecz i być szczęśliwym teraz, w
momencie kiedy się czuje szczęście, myśląc wyłącznie o tym, co
się czuje, odrzucając całą resztę, odrzucając wszystko. Pessoa
Wszyscy
żyjemy dalecy, anonimowi i przebrani, cierpiąc, bo nikt nas nie
rozpoznaje. Jednak dla niektórych ten dystans pomiędzy postacią a
jaźnią nigdy się nie ujawnia, dla innych oświetla go raz na jakiś
czas, ku ich przerażeniu lub smutkowi, bezkresna błyskawica, jednak
są i tacy, dla których to bolesna codzienność. Pessoa
Kto
ośmiela się prosić, by chwila trwała, a czas przerwał swój lot,
oddaje się Bogu; kto świętuje przyszłe harmonie, zaprzedaje się
diabłu. Gomez Davila
Albo ja mam czas, albo czas ma mnie. Oto
alternatywa w życiu najważniejsza. Większość mieszkańców
globu, a przynajmniej przeważająca większość osób zanurzonych w
cywilizacji Zachodu, z jej rynkiem, popytem, podażą, konkurencją i
tak dalej, wybrała z owej alternatywy człon drugi. Nawet nie
musiała i nie chciała wybierać - to człon ich wybrał.
Więc większość nie ma czasu: goni,
pędzi, bo wszak czas to pieniądz, trzeba działać natychmiast,
szybko, bardzo szybko, bez zwłoki, doraźnie, trzeba pozostawać w
ostrym pogotowiu, czynności stają się pilne, najpilniejsze,
codziennie stan wyjątkowy, co noc wojna nerwów.
A ja mam czas. Co wcale nie znaczy, że się
lenię, o nie! - żyję najmocniej, jak potrafię żyć, i każdą
chwilę miłośnie smakuję. To wielkie szczęście, które obaj
potrafimy docenić. [...]
W czasie wiecznego "teraz" osobę,
która się nie spieszy, nie krzyczy, nie awanturuje, nie jęczy,
niczego od innych nie żąda i raczej nie narzeka - powszechnie
uznaje się za wariata. Za głupca i naiwniaka skazanego nieuchronnie
na przegraną.
Albo
ja mam czas, albo czas mnie ma. Już dawno wybrałem. Inni patrzą na
mnie pobłażliwie. Ze zgrozą. I z zazdrością. Rutkowski
Jasność umysłu:
mieć uczucia w trzeciej osobie. Cioran
Każde
nieszczęście, widziane z zewnątrz, wydaje się znikome bądź
niezrozumiałe. Tę właśnie perspektywę trzeba przyjąć, jeśli
chce się znieść życie. Cioran
„Być” znaczy
„mylić się”. Cioran
Jak
ciało staje się odbierane jako ciało.
Dlaczego nie podpada pod widziane i słyszane, wąchane, smakowane i
dotykane? Nanamoi Thera
Czyż można
sobie wyobrazić Buddę zachowującego zarówno wierność swym
zasadom jak i swój pałac? Nie można być jednocześnie „wyzwolonym
za życia” i posiadaczem. Cioran:
Uwodzą nas
jedynie umysły, które unicestwiły się, pragnąć nadać sens
swemu życiu.
Naśladowanie
Chrystusa, ów elementarz odpadnięcia ze świata, zaleca „łamanie
serca” jako lek na pychę. Ta zaś jest opętańczą manią
wielkości „ja”, przerostem indywiduacji; z punktu widzenia
„łamania serc” każda nieobecność jest jeszcze zbyt dumna,
gdyż naczelnym ideałem jest tu całkowite samowymazanie się ze
świata, tak, by silniej mógł rozbłysnąć Bóg.
Jest we mnie
całkiem niemało z chrześcijanina, pokusa żebractwa, pustyni, a
także obłędne napady litości. A więc różnorakie ekspresje
ducha wyrzeczenia. Trucizny chrześcijańskie pozostawiły nam we
krwi osad absolutu, który odejmuje nam dech, ale bez którego nie
potrafimy żyć.
Najmniejsze
uzależnienie, choćby tylko od pragnienia śmierci, demaskuje naszą
wierność wobec oszukaństwa „ja”.
W filozofii
orientalnej okropne jest to, że gdy się z nią obcuje, łatwo
zaczynamy mieć o sobie samych wyobrażenie nader pochlebne i
przyjemne. Uważamy, żeśmy stanęli poza wszystkim i wszystkimi, w
końcu jednak przekraczamy to stadium i stwierdzamy, że jesteśmy
zwykłymi biedakami.
Czuję się
niewygodnie w istnieniu, nie tylko w kulturze, ale w ogóle w
istnieniu. Jest to coś fundamentalnego.
Chciałem
odnaleźć zbawienie. Lecz wszystkie wierzenia śmiertelnych
nakłaniały mnie, bym się zaparł siebie samego. Od Wed po Buddę i
Chrystusa — znajdowałem jedynie wrogów mojej konieczności.
Oferowały mi odkupienie, jeśli stanę się nieobecny,
wszystkie nakazywały mi, bym wyrzekł się samego siebie. Bym był
nimi lub ich bogiem, bym anonimowo
pływał w niczym, podczas gdy moja duma domagała się imienia
nawet w nicości. Ale
to jeszcze nie wszystko. Przykazywały mi, bym zwalczył ból. Lecz
bycie nie ma bez niego smaku, on jest solą życia, krwią istnienia:
tym, co w nim nie do
zniesienia.
Sensem
odkupienia jest wymazanie zaimka osobowego.
Nie
znoszę żadnego absolutu, z wyjątkiem tego jednego przypadku:
mnie samego. Tak się zdarzyło, że jestem, więc iluzję mego
istnienia czynię mym najwyższym sensem. Traf chciał i ja tego nie
zmienię. Urodzony już jako rekonwalescent, nigdy nie wykurowany z
choroby bycia, pozostaję nieuleczalnie w
sobie
i przez to właśnie jestem człowiekiem.
Nasze
myśli na chwilę zachwyciły się istnieniem — więc okazujemy się
dumni z tego, że jesteśmy. Bezwstydni, depczemy cienie naszymi
ciężkimi, stanowczymi krokami. Lecz starczy jedna, jedyna chwila
przebudzenia, by prysł czar prostackiej rzeczywistości. Wtedy
zrozumiemy, kim jesteśmy: ułudą myśli.
Ewangelistów
można nazwać mistrzami w sztuce zabijania woli, niszczenia
wszelkiej ochoty, unicestwiania swojego „ja”.
„Czym
jest prawda?” - to pytanie fundamentalne. czymże ono jest wszakże
obok „jak wytrzymać życie?” A nawet to blednie przy kolejnym:
„jak wytrzymać siebie?”
Ja,
ja, ja - jakie to męczące!
Każdy
ból się zapomina, upokorzenia - żadnego.
Gdy
ktoś mnie zapewnia, że obca jest mu uraza, zawsze mnie kusi, by dać
mu w twarz, żeby mu pokazać, iż się myli.
Nienawidzić
kogoś to dawać dowód, że się jest go wartym, że nie ma istotnej
różnicy między nim a sobą.
Bojąc
się bylejakości, w końcu stałem się niczym.
Człowiek
może się ulepszyć jedynie wówczas, gdy jakimś przypadkiem straci
ambicje.
Krzepi
mnie wzgarda, jaką ludzie raczą mnie obdarzać, i proszę o jedną
tylko łaskę: abym był niczym w ich oczach.
„Każdy,
kto nie myśli jak ja, jest starym pierdołą” - tak, mniej lub
bardziej świadomie, mówi sobie każdy.
Pierwsza
powinność każdego, gdy wstaje z łóżka: zawstydzić się sobą.
Do
skromności powinno nas skłaniać to, że nie potrafimy wzbudzić
nienawiści, z której moglibyśmy być dumni.
Każdy
tryumf ma w sobie coś głęboko wstrętnego, jeśli sądzić po
gębie tryumfatora. Niestety, pokonany, gdyby wygrał, przybrałby
wyraz taki sam jak jego szczęśliwy rywal. Szkoda gadać: w każdym
sukcesie jest element degradacji.
X
jest tak zakłamany i interesowny, że niezdolny do najmniejszego
odruchu spontaniczności. Wszystko w nim jest z góry obmyślane i
ukartowane; rzec by można, iż oddycha z wyrachowania.
Nic,
z wyjątkiem sukcesu, nie może nikogo zepsuć do cna.
Nie
powinno się sygnować tego, co się pisze. Jeśli szukamy prawdy,
cóż znaczy nazwisko?
Gdy
mamy rozważać stosunki między dwoma lub więcej ludźmi
pracującymi w tej samej dziedzinie, nigdy nie wolno zapominać
historii Kaina i Abla. Tu jest klucz do ludzkich relacji. Cała
reszta to teorie i ozdobniki.
Nie
wybaczamy nikomu, żeśmy go zawiedli; zawsze będziemy mieć o to do
niego pretensję.
Widzieć
w potwarzy tylko słowa,
nic innego, to jedyny sposób pomniejszenia jej, zredukowania jej do
nicości i znoszenia bez bólu. Rozbijmy na elementy każdą
wypowiedź o nas, przeciwko nam, wyosobnijmy
każde słowo, potraktujmy je z obojętnością, na jaką zasługuje
przymiotnik, rzeczownik, czasownik.
Wielką
sztuką jest umieć mówić o sobie bezosobowo (sekret moralistów).
Każdy
uważa, że tylko on dąży do prawdy, że inni nie są zdolni jej
szukać i nie są godni ją znaleźć. Cioran
Myślę,
że jestem. Lec
Mistyk! Wierzy,
że istnieje. Lec
Niektórzy
nie odróżniają onanii od "wierności samemu sobie". Lec
Straszny
jest knebel posmarowany miodem. Lec
Relatywista
niezmiernie rzadko relatywizuje samego siebie. Gomez Davila
Ludzie
dzielą się na licznych altruistów, zajętych poprawianiem innych,
i na nielicznych egoistów, zajętych uszlachetnianiem siebie. Gomez
Davila
Myślę,
że nikt tak naprawdę nie dopuszcza możliwości rzeczywistego
istnienia drugiej osoby. Pessoa
Jednym z moich stałych zajęć, jest
zastanawianie się, jak mogą istnieć inni ludzie, jak to możliwe,
że istnieją dusze, niebędące moją duszą, świadomości obce
mojej świadomości, która – będąc świadomością – wydaje mi
się jedyna. Pessoa:
Dla wybitnie inteligentnego człowieka nie ma
dzisiaj drogi innej niż droga abdykacji.
Jestem
dziewiczą sceną, na której różni aktorzy odgrywają swoje
przedstawienia.
Oto
moja moralność, moja metafizyka, lub moje ja: być przechodniem
wobec wszystkiego, nawet wobec własnej duszy, nienależącym do
niczego, niepragnącym niczego, będącym niczym – abstrakcyjnym
centrum bezosobowych doznań, przewróconym czującym lustrem, które
odbija różnorodność świata. Nie wiem czy jestem z tym
szczęśliwy, czy nieszczęśliwy. I nie obchodzi mnie to.
Wstrzymując
się całkowicie od działania, traktując wszystko obojętnie, udaje
mi się widzieć świat zewnętrzny (kiedy poświęcam mu uwagę) z
doskonałą obiektywnością. Skoro nic mnie w nim nie absorbuje ani
nie daje powodu by go odmienić, nie odmieniam go.
Nie pragnąć zrozumieć, nie
analizować ... Postrzegać się jako część natury, obserwować
swoje wrażenia jak łąkę – to jest prawdziwa mądrość.
Cezar
mówiąc: „Lepiej być pierwszym we wsi niż drugim w Rzymie!”,
uchwycił w pełni naturę ambicji. Ja nie jestem niczym ani we wsi,
ani w żadnym Rzymie. Kierownik spożywczego na rogu jest
przynajmniej szanowany od Rua de Assuncao do Rua de Vitana; jest
Cezarem miejskiego kwartału. Jestem od niego lepszy? W czym, jeśli
bycie niczym nie pozwala mi ani na wyższość ani na niższość,
ani nawet na porównywanie się?
Szczęśliwy
wreszcie ten, kto rezygnuje ze wszystkiego i komu, ponieważ ze
wszystkiego zrezygnował, niczego nie można zabrać ani uszczuplić.
Pessoa
Musisz
porzucić siebie samego, i to porzucić całkowicie, a wtedy
porzuciłeś naprawdę. Przyszedł do mnie kiedyś pewien człowiek –
było to niedawno – powiedział mi, że wyrzekł się wielkich
rzeczy – ziemi i majątku – po to by uratować swą duszę. Wtedy
pomyślałem: Ach jak niewiele i to nieważnych rzeczy się (jednak)
wyrzekłeś! Dopóki jeszcze zwracasz uwagę na to, czego się
wyrzekłeś, ślepy jesteś i głupi. Jeśli jednak wyrzekłeś się
siebie, to (rzeczywiście) wyrzekłeś się (wszystkiego). Mistrz
Eckhart
Jest
wielu biedaków, którzy wracają do domu i mówią: „Chcę mieć
swoje miejsce [pod słońcem], spożywać mój chleb i służyć
Bogu!” Ja (jednak) powiadam: Na odwieczną prawdę! Ludzie ci muszą
zawsze pozostać w błędzie i nigdy nie osiągną tego, co osiągają
inni, którzy naśladują Boga w ubóstwie i na obczyźnie.
Amen
Mistrz Eckhart
Mistrz Eckhart
W
doświadczeniu, jakie czerpię z siebie samego, dość znajdę owocu,
aby stać się mądrym, byłem tylko był dobrym uczniem. Kto
przywiedzie sobie na pamięć wyskok minionego gniewu i dokąd go ta
gorączka poniosła, poznaje szpetotę tej namiętności lepiej niż
przez Arystotelesa i przejmuje się do niej słusznym wstrętem.
Montaigne
Upomnienie by
każdy ”znał siebie”, musi być niemałej wagi, skoro bóg
wiedzy i światła kazał je umieścić na czele swej świątyni,
jako zawierające wszystko, co nam może doradzić. Platon również
powiada, że roztropność jest nie czym innym jak tylko wykonaniem
tego przepisu; Sokrates w Ksenofoncie dowodzi tego szczegółowo.
Trudności i ciemność w każdej wiedzy stawały się widoczne jeno
tym, którzy w nią wstąpili. I do tego trzeba największego stopnia
rozumienia aby móc spostrzec swą niewiedzę; trzeba pukać do
drzwi, aby się dowiedzieć, iż nam są zamknięte. Stąd rodzi się
owa platońska subtelność, iż sami ci, którzy wiedzą, nie mają
się o co pytać, ponieważ wiedzą, ani ci, którzy nie wiedzą, ile
że aby pytać, trzeba wiedzieć o co pytać. W ten sposób w owym
„znaniu samego siebie” to, iż każdy widzi się zadowolony i
pewien i że każdy ma się za dostatecznie rozumnego, to właśnie
znaczy, że nic nie rozumie: jak poucza Sokrates Eutydena. Ja który
widzę z tego jedynie swe zatrudnienie, znajduję w nim głębokość
i rozmaitość tak nieskończoną, iż jedynym owocem tej nauki jest
to, iż czuję, ile mi zostaje do nauczenia się. Montaigne
Egotyzm ściąga nas w dół jak
prawo grawitacji. Connolly
Aby człowieka skarać za grzech
pierworodny, Bóg pozwolił mu uczynić sobie boga ze swej miłości
własnej, iżby dręczyła go bez ustanku. La Rochefoucauld
Świadomość samego siebie jest właśnie
świadomością własnego ograniczenia. Czuję się sobą samym,
czując, że nie jestem innymi, wiedzieć i czuć, dokąd jestem,
znaczy wiedzieć, gdzie przestanę być i odkąd już mnie nie ma.
Unamuno
Nikt nie chce być „człowiekiem” - bo
jest on nicością bycia. Nikt nie chce być „chrześcijaninem” -
to także nic. Takich zadań nie uważa się za wystarczające dla
życia. Mimo to każdy walczy i haruje, by stać się kimś. Ale ten
ktoś to kancelaryjny konsultant lub chirurg szwadronu itd.
Kierkegaard
… przez moją
skończoność i moje granice, przez moją zaciemnioną stronę,
odwracam się od niego (Boga). Sartre
Po drugie,
człowiek nie tylko żyje nieautentycznie, ale również fałszywie
rozumie swoje istnienie. Uznaje siebie samego jako podmiot obdarzony
trwałym istnieniem i z mocą nazywa siebie samego „ja”. Ironia
sytuacji polega jednak na tym, że w istocie nie jest sobą i żyje
nieautentycznie. Workowski
Nie ma świata
bez znajdującego się w nim i w nim działającego siebie; nie ma
siebie bez świata, który można w pewien sposób użytkować.
Ricoeur,
Substancjonalność
rzeczy stanowi korelat posiadania i nie polega na tym, że rzecz
ukazuje się absolutnie. Rzeczy ukazują się tylko w tej mierze, w
jakiej się oddają, w jakiej można je przywłaszczać. Levinas