Nie chodzi przecie o to, aby się nabuchać cudzych myśli i następnie wyrzygiwać w stanie niestrawionym: ten powiedział to, a ten tamto (jak to sobie pewni panowie wyobrażają studium filozofii) tylko o to, aby poznać najstraszliwsze problemy istnienia i zdobyć sobie jaki taki swój własny pogląd, patrząc jak walczą z nimi największe łby naszej planety. Witkacy
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Śmierć Dariusza Ratajczaka
11 czerwca 2010 roku znaleziono zwłoki zmarłego mężczyzny w samochodzie na parkingu przed supermarketem Karolinka w Opolu. Po dziesięciu dniach rozkładające się zwłoki zostały zidentyfikowane: ofiarą był 48-letni dr Dariusz Ratajczak. Przyjęto wersję samobójczej śmierci, choć wyłaniają się wątpliwości. Samochód, jego własny renault kangoo, miał stać na parkingu od 28 maja, jednak niektórzy świadkowie zaprzeczają tej wersji twierdząc, że samochód nie stał tam tak długo, lecz został podrzucony później. Autem tym zamierzał dr Ratajczak udać się do Holandii, gdzie miał pracować w prywatnej firmie jako tłumacz. Trudno więc wytłumaczyć, dlaczego ktoś stojący przed nową szansą życiową mógłby targnąć się na swoje życie.
Pogrzeb odbył się w warunkach konspiracyjnych. Nikt niepożądany nie był poinformowany o terminie pochowania zmarłego. Obecni byli tylko członkowie rodziny i najbliżsi przyjaciele, w sumie kilkadziesiąt osób. Tablica na jego grobie informuje, iż zmarł 29 maja 2010 roku. Nie można tu nie wspomnieć o osobliwym pożegnaniu ze strony “Gazety Wyborczej”, która wiadomość o śmierci swej ofiary umieściła pod tytułem “Znaleziono ciało kłamcy oświęcimskiego”.
Doktor historii Dariusz Ratajczak mówił: “Każdy szanujący się historyk jest z natury rzeczy rewizjonistą. Bo zadaje sobie pytania: czy aby na pewno?” Taka postawa badawcza przyczyniła się do wydania wiosną 1999 roku stustronicowego zbioru esejów pt. “Tematy niebezpieczne”. Znalazła się tu także licząca cztery strony praca “Holocaust to mit?”, w której pisał:
“Od połowy lat 70-tych holocaust, traktowany jak religia, jako coś wyjątkowego, niemającego precedensu w dziejach świata, zaczyna spotykać się z odporem ze strony historyków – rewizjonistów. Krytykują oni nie tylko wyjątkowość, ale także rewidują dotychczasową wersję wydarzeń. Innymi słowy poddają rewizji oficjalnie podawaną liczbę Żydów zgładzonych podczas wojny, a także sposoby ich uśmiercania”.
Jak żydowska “Gazeta Wymiotna” Szechtera “poinformowała” o zamordowaniu Dariusza Ratajczaka:
Przedstawienie amerykańskich i europejskich rewizjonistów, a także ich kłopotów i problemów życiowych wynikających z wyznawanych poglądów spowodowało błyskawiczną zmianę w życiu opolskiego historyka. Autor został okrzyknięty kłamcą oświęcimskim przez “Gazetę Wyborczą”, która zażądała też jego usunięcia z uczelni. Na łamach tego dziennika “profesor” Bartoszewski wysyłał go na leczenie psychiatryczne (skąd my to znamy?).
W maju 1999r. wpłynął do Sądu Rejonowego w Opolu akt oskarżenia o to, że dr Ratajczak “publicznie i wbrew faktom zaprzeczał zbrodniom nazistowskim w okresie II wojny światowej na osobach narodowości żydowskiej”. W kwietniu dostał (po roku zawieszenia w pełnieniu obowiązków) zwolnienie dyscyplinarne z Uniwersytetu Opolskiego wraz z zakazem pracy w zawodzie nauczycielskim na okres trzech lat. Po otrzymaniu wilczego biletu z uczelni doktor historii imał się różnych prac dorywczych, pracując m.in. jako portier. W czasie wolnym pisał interesujące artykuły w czasopismach prawicowych. Jeden z jego przyjaciół wspomina to tak:
“Doktor Ratajczak popełnił błąd, nie komentując streszczenia, którego dokonał, co stało się pretekstem do przyparcia na niego ataku. Atak był bezwzględny i brutalny. Darek został wyrzucony dyscyplinarnie z uniwersytetu, otrzymał zakaz nauczania na wszystkich szczeblach, a jego sprawą zajęły się prokuratura i sąd. Mijały miesiące, a potem lata – nie mógł znaleźć pracy, był napiętnowany jako ten, który uważa, że w Oświęcimiu nie było komór gazowych. (…) Uważam, że jego historia dowodzi, iż żyjemy w państwie, w którym można zniszczyć człowieka za przekonania”.
Dodajmy: zdawał sobie sprawę z tego, iż skutkiem drążenia niebezpiecznych tematów może być katastrofa życiowa. W 1998r. zanotował: “Pisanie o stosunkach polsko – żydowskich jest czynnością ryzykowną. (…) Konsekwencje są zazwyczaj smutne: towarzyski bojkot, rasowy i wydawniczy knebel, ostatecznie – zawodowa śmierć”.
Pisał ‘na wygnaniu’ krótkie publicystyczne teksty, w których znajdziemy często głębokie myśli, np.: “Obecna walka z demoliberalnym Goliatem (…) winna wspierać się na filarze bezwzględnej wierności nauce Chrystusa. Przyjęcie takiej zasady, odpornej na świat antywartości, określi szerokie pole zasadniczego konfliktu, obejmującego m.in. pusty materializm, seksizm, sekciarstwo, globalizm, libertyński demoliberalizm, koncepcję człowieka ‘totalnie wyzwolonego’… – czyli to wszystko, co oferują ludzkości deprawatorscy planiści New Word Order” (“Antykomunizm a współczesność”).
Dr Dariusz Ratajczak był bardzo przywiązany do Ojczyzny. Pisał np.: “Albo Polska będzie wielka, albo przestanie istnieć. Nie stać nas na średniość. To będzie zadanie dla Waszego pokolenia. Jesteście je winni również cieniom tych, którzy zginęli w nierównej walce w pierwszych latach po zakończeniu drugiej wojny światowej”.
Dr Ratajczak jest jedną z wielu osób, które w ostatnim okresie zakończyły swe życie w sposób dziwny i tajemniczy.
CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI
Źródło: http://zygumntbialas.nowyekran.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.