Obserwując otaczającą nas rzeczywistość trudno oprzeć się przeświadczeniu, że upadek cywilizacji łacińskiej dobiega końca i tylko jakieś dramatyczne przemiany mogłyby uchronić jej społeczeństwa od ostatecznej anihilacji. Szczególnie jaskrawo widoczne jest to w przypadku tych narodów, które doświadczyły „dobrodziejstw” zarówno globalizmu, jak i komunizmu.   Ich wyniszczenie duchowe i materialne jest wręcz obezwładniające. Nie wszystkie jednak bezwolnie toną w bagnie liberalnego nihilizmu, jak ma to miejsce w przypadku społeczeństwa III RP.
 
Paradoksalnie, naród który obecnie podejmuje próbę „odbicia się od dna”, był w minionej epoce głównym nośnikiem „ideałów socjalizmu”.   Mam tu na myśli Rosję, której post-komunistyczne elity wraz z odradzającą się Cerkwią Prawosławną, próbują zaleczyć koszmarne rany zadane społeczeństwu przez Bolszewizm. Pomimo swej haniebnej czerwonej przeszłości, obie te sfery społeczne utożsamiają się ze swym narodem i pragną go ratować. 
 
Stare żydowskie powiedzenie głosi, że „jeśli mężczyzna upada, to upada sam, jeśli zaś kobieta, to z nią całe społeczeństwo”. Ona bowiem w zasadniczej mierze odpowiedzialna jest za prokreację, na niej opiera się rodzina-podstawowa komórka społeczeństwa, ona stanowi fundament wychowania nowego pokolenia. Zdegenerowana kobieta stanowi o degrengoladzie i upadku społeczeństwa. Szczególną ma to wymowę w Rosji, której ludność rozsiana na gigantycznym terytorium, sąsiadującym z wielomiliardowymi Chinami, błyskawicznie wymiera.
 
Problem ten jest klarownie widoczny poprzez pryzmat rosyjskich państwowych mediów. Programy publicystyczne ukazują dramaty związane z aborcją, tragedie dzieci oddawanych przez matki-alkoholiczki do domów dziecka, „eksport” tychże na zachód, gdzie często popadają w ręce patologicznych i homoseksualnych opiekunów. Prawie każda współczesna produkcja filmów obyczajowych traktuje o sprawach rodziny, zachęcając do rodzicielstwa, ukazując drogi zmierzające do klecenia na powrót pokiereszowanych rodzin, wskazuje wiarę i cerkiew, jako źródło wsparcia w życiowych przeciwnościach. Najbardziej widoczny jest wysiłek zmierzający do nakłonienia kobiet do rodzenia dzieci, szczególnie rosyjskich. Bez ogródek pokazywane są ujemne skutki mariaży z obcokrajowcami w ogólności, a muzułmanami w szczególności. Z ekranów telewizorów padają stwierdzenia, które byłyby nie do pomyślenia w „postępowych” mediach zachodu, takie jak to, że” kobiety są po to by rodzić i jakby nie było takiej potrzeby, to by one nie istniały”.
 
Trudno jest wyrokować, jak wielki efekt wywrze taka propaganda na biednym, zapijaczonym społeczeństwie rosyjskim. Jedno nie ulega jednak wątpliwości; polityczne i duchowe elity autentycznie pragną sanacji tego społeczeństwa.
 
Natomiast sytuacja w III RP jest diametralnie przeciwna do tej przedstawionej powyżej. Znajduje to swą logiczną przyczynę w historycznych uwarunkowaniach, które leżą u kolebki tego tworu państwowego. Upadek sowieckiego imperium i rozwój globalizmu dały naszym wrogom unikalną szansę na ostateczne rozwiązanie „problemu polskiego”, który w przypadku Żydów wiązał się z ideą Judeopoloni[i], a w przypadku Niemców z marzeniem o Lebensraum[ii]
 
W poprzednich okresach, zarówno próba eksterminacji Polaków w Generalnej Guberni[iii] przez Niemców, jak i żydowskie działaniaDeutsches Komitee zur Befreiung der Russischen Juden[iv] z początku I Wojny Światowej, oraz Żydokomuny[v] w latach późniejszych, spełzły na niczym. „Wolnorynkowy” globalizm zaszczepiony na glebie III RP, która dzięki okrągłostołowej zdradzie rządzona była przez post-sowiecką agenturę i jej tajnych współpracowników (TW), dawał nadzieję na rozwiązanie wspomnianego „problemu” za pomocą „miękkiego ludobójstwa”.
 
Aby tego dzieła dokonać, potrzeba było skoordynowanych globalnych działań wymierzonych w sferę materialną i duchową Narodu. Z perspektywy czasu, trzeba przyznać, że niemiecko-żydowski tandem wykonał swą pracę wzorowo:
 
1)   W sferze materialnej; zawłaszczono lub zniszczono całą realną gospodarkę państwa[vi], pozbawiając społeczeństwo źródeł utrzymania, co stymulowało masową emigrację młodego pokolenia.
2)   W sferze politycznej; ugruntowano agenturalną strukturę władzy, praktycznie wykluczającą możliwość sanacji przy pomocy procedur demokratycznych[vii].
3)   W sferze kulturowej; przy pomocy „zreformowanego” systemu edukacji ogłupiono i pozbawiono wiedzy o własnej historii, kulturze i cywilizacji młode pokolenie, oraz zdemoralizowano jej za pomocą „wolnych” mediów[viii].
4)   Sferę duchową wyparto ze społeczeństwa za pomocą propagowania konsumpcyjnych „ideałów zachodu”, do którego tak bardzo aspirowali zawsze Polacy.
 
Zgodnie z zacytowaną powyżej maksymą, szczególna rola przypadła w tym projekcie Polkom. Polskojęzycznym koszernym mediom udał się je całkowicie zdeprawować i zezwierzęcić. Podczas gdy rosyjskie media starają się zaszczepić kobietom dążenie do zakładania rosyjskich rodzin i wydawania potomstwa, polskojęzyczne ich odpowiedniki tresują Polki w roli wygódek dla Arabów, Turków, czy murzynów. O obsłudze zachodnich „nadludzi” nie wspomnę, bo nasze „panie” osiągnęły już w tym prawdziwe mistrzostwo. Takie zachowania znajdują pełną aprobatę znacznej części społeczeństwa, a ci którzy nie widzą w tym powodu do dumy, spłycają i trywializują sprawę. Nie jest to bowiem problem li tylko merkantylny, jak zwykło się uważać: „Cóż się dziwić, idą za kasą”- głosi obiegowa opinia, w domyśle sugerująca: „Skończy się nędza i problem zniknie”.
 
Miałem niedawno okazję doświadczenia próbki różnic kulturowych dzielących nas od muzułmanów. Podczas podróży pociągiem znalazłem się w sąsiedztwie arabskiej rodziny umilającą sobie czas głośną muzyką.   Po kilku godzinach słuchania tego zawodzenia, które w arabskim obszarze kulturowym uchodzi za muzykę, doszedłem do przekonania, że nie byłbym w stanie obcować na co dzień z przedstawicielami tej grupy etnicznej. Jednakowoż muzyka jest zaledwie jednym i to nie najistotniejszym elementem składającym się na całą przepaść dzieląca Polaków i Arabów. Polki, które bez chwili wahania wydaja się z przedstawicieli tej rasy muszą być całkowicie wykorzenione z polskości, w przeciwnym bowiem przypadku nie mogły by funkcjonować w tamtejszym społeczeństwie. Nie można takiego zachowania wytłumaczyć nawet „miłością od pierwszego wsadzenia”[ix], która jest tak natrętnie propagowana w polskojęzycznych koszernych mediach. Takowa kondycja nie jest oczywiście udziałem wszystkich Polek, ale znaczna ich ilość wyhodowana w polskim społeczeństwie świadczy dobitnie o tym, czym tak naprawdę jest twór pod nazwą III RP.
 
W tym kontekście, dużą naiwnością byłoby oczywiście oczekiwać od elit III RP działań na podobieństwo rosyjskich, opisanych powyżej. W końcu ich zadaniem było i jest działanie na szkodę Polski i Polaków.   Inaczej jednak powinna mieć się sprawa z polskim Kościołem Katolickim. W naszym społeczeństwie powszechna jest opinia, że „polski kościół jest zawsze z narodem”. Spójrzmy na to zagadnienie z szerszej historycznej perspektywy.
 
W łacińskiej europejskiej cywilizacji, Chrześcijaństwo stanowiło fundament Jej tożsamości i nośnik kultury. W miarę kształtowania się współczesnych narodów europejskich, różnymi drogami toczyły się losy ich kościołów. Uniwersalnym zadaniem Kościoła jest tworzenie dobra dla jednostek, społeczności i narodów poprzez kierowanie ich doczesnej drogi ku Chrystusowi. Na przestrzeni dziejów, to zadanie różnie było jednak wypełniane, w różnych nacjach. Niektóre, jak przykładowo Anglicy i Rosjanie, wprzęgli swe narodowe kościoły (Anglikański i Prawosławny) do służby swym państwowym celom, niewiele lub nic niemającym wspólnego z prawdziwym powołaniem tych instytucji. Z kolei, Niemcy próbowali wykorzystać kościół w służbie ziemskich potrzeb lokalnych społeczności, co zaowocowało schizmą[x] protestancką. 
 
Polacy pozostali natomiast wierni bez reszty Kościołowi Powszechnemu i Stolicy Apostolskiej. Wydaje się jednak, że taka postawa Narodu nie została w pełni odwzajemniona. Kościół, będący głównym obiektem ataku komunistów w okresie PRLu, identyfikował się z Narodem, od którego to kondycji całkowicie zależał los tej instytucji w wymiarze publicznym naszego kraju. Jednakże z chwilą powstania III RP, hierarchia kościelna szybko znalazła wspólny język z jej elitami, pomimo że formacja moralna tychże nie była lepsza od peerelowskich, a skutki działań jeszcze bardziej szkodliwe dla Polski i Polaków.
 
Wszystko wskazuje na to, że Hierarchowie ciągle popełniają kilka elementarnych błędów logicznych:
1)   Idąc za maksymą głoszącą, że „cel uświęca środki”, zakładają Oni, że działanie w imieniu i dla dobra Zbawiciela automatycznie zwalnia ich z wymogu respektowania ustanowionego przezeń prawa naturalnego.
2)   Mylą interes Boga z interesem kościoła instytucjonalnego.
3)   A co najgorsze, Kuria Rzymska[xi] permanentnie myli interes Watykanu z interesem Rzeszy Niemieckiej[xii].
 
Tylko te błędy mogą wytłumaczyć przyczynę, dla której Ojciec Święty Jan Paweł II, działając ręka w rękę z elitami III RP, wpychał Polskę w nowo wykreowane „imperium zła” jakim jest niewątpliwie Unia Europejska[xiii] i dla której Watykan aktywnie asystował zachodowi w rozmontowywaniu państw Europy Środkowej (Jugosławia, Czechosłowacja)[xiv]. Zapewne tylko dlatego, Benedykt XVI doszedł do konkluzji, „że nie znajduje podstaw do oskarżenia członków Episkopatu Polski o zawinioną i dobrowolną współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL-u”. A  Konferencja Episkopatu Polski w marcu 2009 oświadczyła: ” W związku z powyższym biskupi uznają tę sprawę za zamkniętą. Pragnąc skupić się na misji duszpasterskiej”[xv]
 
Zapewne w celu zapewnienia sobie spokoju w ramach „misji duszpasterskiej’, hierarchia kościelna wykorzystuje w społecznej praktyce ideę, którą lapidarnie określa maksyma „wilk syty i owca cała”. Przyjrzyjmy się jej bliżej na przykładzie omawianego już w tym artykule wątku.
 
W krajach muzułmańskich nie do pomyślenia jest związek małżeński muzułmanki z Chrześcijaninem, w Iranie same zbliżenie karane jest śmiercią.   W zagadnieniu tym Kościół Katolicki stosuje diametralnie różną doktrynę. Związek katoliczki z wyznawcą jakiejkolwiek innej religii może zostać pobłogosławiony sakramentem małżeństwa, jeśli młodzi zobowiążą się wychowywać potomstwo w religii katolickiej. Trudno sobie wyobrazić, żeby nasi Hierarchowie byli tak naiwni żeby zakładać możliwość takiego wychowania w związkach z udziałem muzułmanina. Po cóż więc taka praktyka? No cóż, przy takim scenariuszu, grzech krzywoprzysięstwa bierze na siebie katoliczka, natomiast hierarchia kościelna funkcjonuje w zgodzie z chrześcijańską doktryną, nie narażając się przy tym na ewentualne oskarżenia o „nietolerancję” ze strony „sił postępu”.  
 
Taka faryzejska strategia nie jest jedynie ograniczona do powyższego zagadnienia, ale nawet koncentrując się tylko na nim, nie potrzeba być jasnowidzem, by przewidzieć łatwą i szybką islamizację Polski i Europy i to z błogosławieństwem Kościoła Katolickiego. Dalsze przemilczanie tej gorzkiej prawdy jest niedopuszczalne. Kościół to my wszyscy jego członkowie-katolicy.  Jeśli więc pragniemy uchronić naszą Ojczyznę przed zagładą musimy sami brać sprawy w swe ręce nie oglądając się na garstkę purpuratów. Nie jest to nawoływanie do kolejnej schizmy, ale jedynie do „pracy u podstaw”
 
W III RP patriotyzm jest sprzedawany Polakom, jako intymna przypadłość emocjonalna, której należy się wstydzić. Otóż patriotyzm to jest nic innego jak pragmatyczna troska o dobro wspólne, rodziny, środowiska i całego Państwa. Ci, którzy to negują, a w zamian stawiają dobro Unii Europejskiej, czy jakiegokolwiek innego tworu, są społecznymi szkodnikami i powinni być rugowani z przestrzeni publicznej państwa.
 
We współczesnej Polsce jedyną znaczącą stricte kościelną organizacją, która oprócz idei transcendentalnych ma też na uwadze doczesne dobro Polski i Polaków jest „imperium Ojca Rydzyka”.
 
Wieloletnie wysiłki tej organizacji na polu politycznym musiały ponieść klęskę, gdyż jedynym dostępnymi opcjami w III RP był zawsze wybór pomiędzy mniejszym lub większym złem. Cenne inicjatywy w przestrzeni gospodarczej, były bezwzględnie dławione przez administrację państwową. Być może warto by spróbować sił na arenie społeczno-obyczajowej? Przy każdej parafii istnieją obecnie Koła Przyjaciół Radia Maryja, które mogłyby podjąć się takiego wyzwania. 
 
Pozostając przy przykładzie stanowiącym wątek przewodni tego artykuły, mogłyby one działać na podobnych zasadach, jak poradnie przed-aborcyjne. Można by próbować tłumaczyć Polkom negatywne strony związków z muzułmanami. Można by nawet sugerować każdej „młodej wykształconej”, że Stwórca nie po to stworzył ją Polką, by ona teraz za garść srebrników stawała się Niemką, Angielką, cz przykładowo Francuską. Taka indoktrynacja mogłaby wyjść na dobre zarówno samym zainteresowanym, jak również polskiemu kościołowi i Narodowi. Zresztą wybór tematyki jest ogromny. W III RP problemów społecznych jest multum a czasu na sanację zostało już bardzo mało.
 
 
Ignacy Nowopolski

[i] http://en.wikipedia.org/wiki/Judeopolonia
[ii] http://pl.wikipedia.org/wiki/Lebensraum
[iii] http://pl.wikipedia.org/wiki/Generalne_Gubernatorstwo
[iv] http://en.wikipedia.org/wiki/German_Committee_for_Freeing_of_Russian_Jews
[v] http://en.wikipedia.org/wiki/%C5%BBydokomuna
[vi] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/509966
[vii] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/496617
[viii] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/485630
[x] http://pl.wikipedia.org/wiki/Schizma
[xi] http://pl.wikipedia.org/wiki/Kuria_Rzymska
[xii] https://pl.wikipedia.org/wiki/Rzesza
[xiv] http://www.nytimes.com/1992/01/14/world/vatican-formally-recognizes-independence-of-croatia-and-slovenia.html
[xv] http://www.bibula.com/?p=7641