czwartek, 31 stycznia 2013

Maska Czerwonego Moru


Czas rządzi również rzeczywistością powołaną do istnienia przez księcia Prospero, bohatera utworu Maska Czerwonego Moru. Gdy zaraza zbiera wokół śmiertelne żniwo, książę, nie troszcząc się o los swych poddanych, zamyka się wraz z tysiącem dworzan w warownym opactwie, gdzie jak mniema, znajdzie bezpieczne schronienie i świetnie będzie się bawił. Daje wyraz swej bajecznej i ekstrawaganckiej wyobraźni wyrafinowanym wystrojem komnat, fantastycznymi efektami barw i świateł, wyszukanymi rozrywkami. Urządzenie tego świata, odciętego całkowicie od zewnętrznej rzeczywistości, zdradza jednak szczególne cechy, których nie tłumaczy tylko i wyłącznie kapryśna fantazja jego twórcy, księcia Prospero. Wnętrze opactwa stanowi siedem komnat, co przez nawiązanie do siedmiu dni stworzenia świata, siedmiu dni tygodnia i szekspirowskich „siedmiu etapów życia”, przywodzi na myśl pełny, zamknięty okres czasu. Co więcej, tworzą one osobliwy, poskręcany ciąg i wzrok bawiących się w nich dworzan ogarnia tylko jedno pomieszczenie naraz. Nasuwa się więc wniosek, że jest to przestrzenne przedstawienie sposobu, w jaki doświadczamy życia: świadomości dana jest bowiem tylko chwila teraźniejsza i nie sposób wybiec w przyszłość lub cofnąć się do przeszłości. Ponadto, komnaty uszeregowane są ze wschodu na zachód, co nasuwa na myśl cykl dnia będący metonimią życia, od wschodu, czyli narodzin, do zachodu, czyli śmierci. Potwierdza tę tezę również wystrój najbardziej wysuniętej na zachód komnaty – stoi tam ogromny hebanowy zegar, a światło wpadające do środka przez szkarłatne okna w połączeniu z czarnymi dekoracjami tworzy obraz śmierci, gdyż w utworze tym śmierć jest „awatarem”, czyli ucieleśnieniem, oraz pieczęcią zarazy, tytułowego Czerwonego Moru. Mimo że w utworze występuje on jako straszliwa choroba, nie jest brutalnym pogwałceniem procesów życiowych, lecz niejako ich konsekwencją. Przez swój związek z krwią, zasugerowany nazwą i objawami, stanowi tu „maskę” śmierci naturalnej. Zatem siódma, ostatnia komnata to przybytek śmierci, którą zwiastuje bicie zegara, a przez bicie zegara przemawia do dworzan głos płynącego nieubłaganie czasu. Wzmianka narratora o „trzech tysiącach sześciuset sekund Czasu który mknie”, złudzenie uzyskanego w ten sposób ilościowego wzrostu, ironicznie uwypukla daremność wszelkich prób wydłużenia czasu wyznaczonego ludzkiej egzystencji, odwleczenia nieuchronnego zejścia. Co więcej, optyczny efekt uzyskany w siódmej komnacie budzi grozę: oblicza mienią się tam krwistym, szkarłatnym odcieniem, znakiem Czerwonego Moru, podczas gdy głośniejsze tam i bardziej przejmujące bicie zegara obwieszcza biesiadnikom z każdą chwilą bliższe unicestwienie.

Czas włada niepodzielnie tym światem, albowiem za każdym razem gdy zegar wybija pełną godzinę, uczestnicy wystawnego balu maskowego wydanego przez księcia zamierają, muzycy przestają grać, tancerze zastygają w miejscu. Wesołość nagle opuszcza towarzystwo, niektórzy bledną, inni pogrążają się w zadumie. Z wybiciem każdej kolejnej godziny wszystkich nawiedza ten sam niepokój, drżenie, posępność. Takie określenia jak „sny”, „zjawy” użyte w odniesieniu do przebierańców bawiących się na balu w komatach księcia Prospera, podkreślają efemeryczność ludzkiego istnienia, brak substancji. „Sny”, „zjawy” przybierają odcień komnaty, w której przebywają, są więc określane przez otoczenie, nie wpływają na nie, lecz tylko je „odbijają”, co z uwagi na to, że w tym utworze przestrzeń wyobraża czas, dodatkowo podkreśla ludzką bezsilność w obliczu śmierci.

Kulminację akcji, której przebiegiem rządzi tutaj czas, stanowi wybicie północy przez ogromny hebanowy zegar. Od poprzednich powodujących chwilowe zawieszenie „gorączkowo kipiącego życia” pulsującego w sześciu komnatach, ten przerywnik różni się przede wszystkim długością trwania. Wszyscy mają przez to więcej czasu na refleksję i „zanim ostatnie echo zegarowego dzwonu ostatecznie zapadło w ciszę, wielu z nich podczas owej długiej chwili odpoczynku uświadomiło sobie obecność [wyróżnienie własne] zamaskowanej postaci, na którą nikt wcześniej nie zwrócił uwagi*.

Wynika stąd, że owa tajemnicza postać nie tyle wdarła się nagle o północy z zewnątrz, lecz przebywała pośród bawiących się przebierańców, a mogła zostać dostrzeżona dopiero wtedy, gdy myśli dworzan na dłużej oderwały się od spraw doczesnych. Postać ma na sobie kostium Czerwonego Moru, co nawet na tle śmiałych, groteskowych czy wręcz przerażających strojów, jakie dopuszczała swobodna formuła maskarady, budzi zgrozę i obrzydzenie biesiadników będąc tak wyrazistym i dojmującym przypomnieniem nagiej, okrutnej prawdy o szalejącej zarazie i rzeczywistości śmierci, o której na próżno starali się zapomnieć książę Prospero i jego dworzanie.

Ponieważ wysiłki księcia, a za jego przykładem, również jego świty, skupiają się na zdemaskowaniu owego intruza, zdarciu z niego przebrania, Joseph Patric Roppolo wysuwa tezę, iż maska, w jakiej występuje tu Śmierć, jest symbolem kluczowym dla zrozumienia całości utworu**. Zauważa on, że zjawa nie zostaje nazwana wprost „Czerwonym Morem”, lecz „przebierańcem”, „zamaskowaną postacią”, „nieznajomym”,„widmem” czy „intruzem”. Intruz ten, dowodzi Roppolo, jest ludzkim wyobrażeniem śmierci, nie samą zarazą czy przedstawieniem śmierci w ogóle. Człowiek sam nadaje śmierci przerażające rysy, a owa budząca grozę zjawa odzwierciedla lęk człowieka przed błędną, bo będącą jego własnym wytworem, koncepcją śmierci, twierdzi Roppolo. W kontekście tych wywodów, trudno jednak wytłumaczyć, dlaczego takie przerażenie wywołuje odkrycie, że pod trupią maską i grobowym odzieniem przybysza kryje się pustka, nicość. Zdaniem Roppolo, aktorzy owej „Maski Czerwonego Moru” odsłaniają w ten sposób swój własny bezpodstawny, nierozumny lęk przed śmiercią, a dokonawszy tego spostrzeżenia umierają, gdyż wszystko, co żyje musi umrzeć. Według Roppolo, śmierć w obrębie zamkniętej rzeczywistości księcia Prospero nie ogranicza się tylko do ostatniej komnaty, lecz następuje również w pozostałych, jako nieodłączny składnik życia.

Teza ta jednak nie znajduje potwierdzenia w tekście. Wyraźnie jest bowiem mowa o tym, iż książę Prospero w ślad za tajemniczą zjawą, a za nim wszyscy dworzanie, przemierzają po kolei wszystkie komnaty, ze wschodu na zachód, i nieopatrznie zapędzają się do siódmej i tam właśnie spotyka ich śmierć. Upiorna zjawa jest wobec tego wysłannikiem czasu, który ma za zadanie oznajmić biesiadnikom, że cykl ich istnienia dobiegł końca, i niczym czujny przewodnik doprowadzić ich do miejsca przeznaczenia. Zachowanie owego przybysza, jego niespieszny, stateczny, lecz niepowstrzymany chód, nasuwa na myśl powolne przesuwanie się wskazówki zegara, zwłaszcza że na koniec przybysz ów, wysoki, wyprostowany i nieruchomy, staje w cieniu zegara. Mimo że śmierć w utworze powiązana jest z życiem, gdyż objawia się przez krew, nie stanowi to żadnej pociechy dla ludzkiej świadomości w obliczu nieuchronności przemijania – a na nieuchronność tę wskazuje mimowolny pochód księcia i jego dworzan ku przybytkowi śmierci – oraz perspektywy nicości u kresu istnienia. Powstaje więc pytanie, czy jest zasadne, idąc za Roppolo, upatrywanie zalążka nowego dzieła stworzenia, nowego cyklu życia w niepodzielnym władaniu nad wszystkim, jakie na koniec obejmują pospołu Ciemność, Rozkład i Czerwony Mór. Koncepcja nieustającego cyklu powstawania nowych światów oraz bytów i ponownego ich zapadania w nicość została wyłożona przez Poego w „poemacie prozą” pod tytułem Eureka, utworze napisanym pod koniec życia i będącym kulminacją jego artystycznych i filozoficznych poszukiwań. Zatem posługiwanie się nim jako kluczem do „poprawnego odczytania” opowiadań wcześniejszych wydaje się nadużyciem. Albowiem z omawianych do tej pory utworów z Zagłady Domu Usherów, Bereniki, Maski Czerwonego Moru wyłania się tragiczne odczucie czasu, jako czynnika rozkładu i zagłady, któremu człowiek jest nieodwołalnie poddany.

*E.A.Poe Wybór opowiadań, s.173
**J.P.Roppolo, „Meaning and The Masque of the Red Death”, in Poe: A Collection of Critical Essays, s134-135
Sławomir Studniarz
Tragiczna Wizja. Rzecz o nowelistyce Poego
s.120-123