Kilka dni temu Polskie Radio doniosło,
że złapano kasjera bankowego, który sfałszował 125 tysięcy zł. W mediach
poinformowano, że to przestępstwo jest zbrodnią i grozi za nie 25 lat
więzienia. W radiu, gdzie o tym usłyszałem, czuć było propagandową
przestrogę, aby inni obywatele nie naśladowali przestępcy.
Wszyscy słusznie uznamy, że mężczyzna
robił źle, bo kradzież jest czymś złym. Gdyby wszyscy chcieli drukować
pieniądze, nic nie miałoby sensu. Pieniądz jest jeden i drukuje go
państwo. W obecnym systemie nie będzie inaczej. Oczywiście na jednym
terenie może istnieć wiele różnych rodzajów pieniędzy, np. pieniądz
lokalny, ale dla uniknięcia bałaganu przyjmijmy, że w obecnych czasach
pieniądz mogą drukować i emitować tyko banki centralne.
Pieniądz odpowiada umownym wartościom
innych dóbr, które z kolei oparte są na subiektywnych opiniach ludzi
wyceniających swoje towary. Ludzie lubią przeróżne dobra. Lubią więc
pieniądze, za które te dobra mogą nabyć. Nabywanie dóbr jest przyjemne, a
gdy pieniędzy brakuje, można je pożyczyć.
To samo robią rządy wielu państw na
świecie. Gdy pieniędzy brakuje, pożyczają je. Tymczasem ludzie wolą
wybierać takie rządy, które chętnie wydają zgromadzone dzięki podatkom
pieniądze.
***
Wartość pieniądza opiera się na wierze
społeczeństwa, że w każdej chwili trzymany w ręku papierek/banknot można
zamienić na towar, np. na żywność. Dlatego też nie wolno samemu w domu
drukować pieniędzy. Nie wolno na łapu-capu robić tego nawet NBP. Owszem,
Narodowy Bank Polski jako bank centralny decyduje ile pieniędzy należy
drukować. Jednak musi robić to uczciwie, w pewnych określonych ramach, a
wiec tak, by wartość pieniędzy odpowiadała wytwarzanym na okrągło przez
społeczeństwo dobrom.
***
Polski rząd drukuje pieniądze bez pokrycia
Właściwie to mit. Gdy polski rząd nie ma
pieniędzy, nie wolno mu iść bezpośrednio do NBP, by ten dodrukował
pieniądze. To co mu wolno wynika z międzynarodowych umów i ustaleń. Co
wiec rząd może zrobić? Musi pożyczać w bankach komercyjnych. Tak
nakazuje prawo.
Premier Polski Idzie więc po pożyczkę
do banku komercyjnego, a ten idzie dalej, np. do NBP, by kupić rządowe
obligacje. Przypomnijmy: rząd nie może iść po pieniądze bezpośrednio do
NBP, gdyż zabrania to Art. 220. Konstytucji RP, która stanowi, że:
Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa.
A więc, rząd RP zamiast wprost w NBP
idzie się zadłużyć do banku komercyjnego, który żeby dać pieniądze,
idzie się zadłużyć do NBP pod zastaw rządowych obligacji (często też
„zadłuża się” w swoich filiach zagranicznych, aby obligacje kupić). Rząd
może emitować obligacje i sprzedawać je za złotówki, ale też inne
waluty, jak euro czy dolary. Taka kreatywna księgowość. Każdy o niej
wie, ale nikt z nią nic nie zrobi, bo nikt nie chce skończyć jak Kennedy
(historycy mówią, że był ignorantem, babiarzem i narkomanem. Pewnie to
prawda, ale mało kto wspomina, że podpadł FED drukując 2 „niezależne”
miliardy dolarów, które po jego śmierci szybko wycofano z rynku).
Kreacja pieniądza w Polsce
To kolejna oficjalna możliwość tworzenia pieniędzy. Powstają na rachunkach bankowych. Mówi się wtedy o pieniądzu bezgotówkowym. Otóż bank nie musi trzymać wszystkich pieniędzy u siebie. Obecnie większość pieniędzy jest przelewana z konta na konto w formie bezgotówkowej. Rezerwy banków, a wiec pieniądze zgromadzone w bankowych sejfach to 3,5 procent wszystkich zdeponowanych w banku pieniędzy. Reszta krąży w obiegu w formie kredytów, pożyczek, inwestycji, itd.
By zrozumieć ten system należy wyobrazić sobie państwo, na terenie którego są przynajmniej dwa banki:
Jan kupuje dom od Henryka. Potrzebuje kredytu. Idzie więc po pieniądze na zakup domu do banku A w którym ma rachunek bankowy. Henryk ma rachunek w banku Z.
Jan dostaje kredyt i pieniądze trafiają do Henryka na jego rachunek w banku Z. Jan nie dostaje tych pieniędzy do ręki. Jan ufa, że pieniądze te trafią z banku A do banku Z. Ma rację. Gdy Henryk sprawdza swoje konto w banku Z, pokazuje się wiele cyfr. Obaj są zadowoleni.
Tymczasem Henryk chce dokonać zakupu samochodu. Idzie więc do salonu samochodowego. Salon samochodowy ma konto w banku A. Gdy kupuje samochód, w banku Z przelewają pieniądze do banku A.
Tymczasem Diler samochodowy chce kupić
od Jana małe mieszkanie w bloku, którego ten już nie potrzebuje, bo „ma”
własny dom. Obaj mają konta w banku A. Tu zmienia się tylko liczba cyfr na koncie.
Banki, żeby zaoszczędzić sobie pracy, nie wysyłają sobie od razu pieniędzy. Dodatkowo bank A i bank Z mają tego samego właściciela…
Jak widzimy, banki są ze sobą powiązane. Tworzą jeden wielki system bankowy. Spotyka się wiele opinii, że banki wcale nie konkurują ze sobą.
W 2007 roku e-mailowo naiwnie zapytałem ekonomistę Mateusza Machaja:
- Proszę mi powiedzieć, co zagraniczne banki robią z zyskiem? (Przepraszam zainteresowanego za opublikowanie odpowiedzi, ale sprawa jest bardzo ważna).
- Nie wiem co się dzieje z zyskiem
takich banków. Trzeba by było zajrzeć dokładnie do ksiąg. Nie znam
dokładnych publikacji na ten temat i nigdy się tym za bardzo
nie interesowałem. Sadze jednak, że jest to kwestia niezwykle istotna i
pewnie warto się w nią wgłębić. Natomiast same banki w dużej mierze
funkcjonują jak kartel, ponieważ całym rynkiem steruje NBP.
Proszę Państwa… Wymogi, że nawet
bezrobotny musi założyć konto w banku, by otrzymać zasiłek, to też część
tego systemu, tej konstrukcji, by pieniądze krążyły wewnątrz systemu
bankowego. Dzisiaj się płaci kartą, a pieniądz papierowy i metalowy to
według wielu znawców tylko 3,5 proc. wszystkich pieniędzy krążących w
obiegu. Przypadkowo tyle, ile wynosi rezerwa obowiązkowa banków w Polsce.
Kreacja pieniądza na świecie. Duży może więcej
Ale to, czego nie wolno małym bankom centralnym jak NBP, wolno robić wielkim bankom i instytucjom finansowym.
FED czyli osławiony grozą System Rezerwy
Federalnej Stanów Zjednoczonych, Europejski Bank Centralny, Bank Anglii
czy BoJ (Bank of Japan) – wszystkie te potężne instytucje mogą pożyczać
pieniądze rządom bez pośrednictwa – tak jak w Polsce – banków
komercyjnych. Co więcej, choć rządy mają w nich udziały, są to de facto
banki prywatne. Kiedyś rząd USA miał 20 proc. (podawane są różne dane,
np. również 25 proc.) udziałów. Obecnie bardzo trudno znaleźć strukturę
własności tego banku.
Paradoksalnie jednak, banki te nie
najgorzej współpracują z gospodarkami krajów macierzystych. Rząd
amerykański co prawda dostaje spore dywidendy, ale pewnie tak być musi,
bo pewnie byłby to koniec tego systemu. Podobno na świecie jest łącznie
dziewięć takich prywatnych banków centralnych.
To, co kontrowersyjne w działaniu FED i
całkiem różne od systemu, który działa w Polsce, jest to, że każda
emisja dolarów do systemu finansowego jest pożyczką na procent. Jeśli
gospodarka się rozwija, równocześnie powiększa się zamożność
społeczeństwa, przy jednoczesnej niskiej inflacji, to w obiegu (na
rynku) nie może być za mało pieniędzy, bo może to doprowadzić do
deflacji, a wiec kryzysu. Każda emisja musi być przemyślana. W Polsce
NBP ma odpowiednie wskaźniki i wie ile pieniędzy wydrukować.
Natomiast w USA od tych pieniędzy trzeba
zapłacić procent. To jest niemożliwe żeby kiedykolwiek te pieniądze
zostały zwrócone. Ich po prostu nie wydrukowano. Nie istnieją. One
widnieją właśnie jako koszmarny i groteskowy zarazem dług Ameryki.
Jeśli Barack Obama zasila gospodarkę lub
armię amerykańską bilionem dolarów pożyczki, to oni po prostu tam te
dolary drukują. Każde wejście w rynek dolara amerykańskiego jest
pożyczką. Bardzo prosty to choć irracjonalny mechanizm. Obojętnie na co
te pieniądze idą – za każdego wydrukowanego dolara, który opuszcza
drukarnię, trzeba zapłacić FED całą sumę + procent. Spłata takiej
pożyczki jest kategorycznie niemożliwa do zrealizowania.
***
Komentarz:
Nie bez powodu Amerykanie wpompowali i
pompują biliony dolarów w gospodarkę światową. Dlaczego? Bo cały
światowy system finansowy opiera się na dolarze. Jest to forma
uzależnienia świata. Robią tak nie tylko USA, ale wszystkie państwa,
gdzie występuje taki mechanizm (to samo zamierzała robić UE z Euro, ale
kłopoty tej waluty to trochę inna historia).
Dlatego nigdy nie zmieni się system
wizowy USA. Zespół Rammstein śpiewał: „Wszyscy żyjemy w Ameryce”. Żyjemy
w niej o tyle, o ile tej Ameryce jesteśmy potrzebni. Ten system działa
jak piramida finansowa. Polska, państwa afrykańskie i inne kraje
rozwijające się, są na końcu tego łańcucha pokarmowego.
Ktoś przecież musi na nich pracować.
Puste dolary muszą gdzieś nabrać swojej wartości. Wyobraźmy sobie
oszusta, który z wydrukowanym w szopie 1000 dolarów przyjeżdża do
Afryki. Ludzie będą się zabijać o te pieniądze. Mógłby za nie kupić tam
wiele… A przecież to jest zwykły papier. Tubylec odpowie: – Może i
zwykły, ale Amerykański!
Skoro świat nie może oddać całej sumy,
dolary te ściągane są w produktach: ziemi, ropie naftowej, bogactwach
naturalnych. Choćby dlatego nie będzie energetyki wodorowej (tanie
technologie są już od dawna), bo ta przyśpieszyłaby kryzys w USA i na
całym świecie. Tymczasem by zrobić finansowy porządek na Ziemi,
potrzebny jest właśnie taki „remont kapitalny silnika”. Dlatego wielcy
tego świata zrobią wszystko, by nie doszło do prawdziwego kryzysu. Wciąż
w różne Grecje będą pompować wielkie ilości drukowanych pieniędzy.
Prawdopodobne jest, że Tusk o tym wie, dlatego liczy, że może Polskę
zadłużać w nieskończoność. Zaznaczam, że w tym miejscu to tylko moja
daleka (może niepotrzebna) hipoteza.
Amerykański dług pod koniec 2013 roku
przekroczył 17 bilionów dolarów. Mogę się tylko domyślać, że tyle
właśnie USA i cały globalny Świat jest winny FED. Amerykański dług w
2013 znowu zaczął rosnąć w lawinowym tempie. Sądzę, choć może się mylę,
że w takiej sytuacji Ameryka jest po prostu „zmuszona” prowadzić kolejne
wojny. Dla zysku. Dlatego demokrację Amerykanie zaprowadzają w krajach,
gdzie nigdy jej nie będzie i dla których to jest w ogóle nienaturalny
system. Takie podboje mogą tam trwać w nieskończoność i oto właśnie
chodzi. Przecież wojna to najlepszy interes.
Zakończenie
W tym miejscu odniosę się do początku
tekstu. Polski rząd pożycza z prywatnych zagranicznych banków
centralnych (choć nie wprost) właśnie takie drukowane pieniądze, które
my będziemy musieli kiedyś oddać z procentem. Choć wydrukowane, mogliśmy
za nie jako państwo i obywatele kupować i przejadać różne rzeczy. Ktoś w
zamian za nie zaoferował nam swoją pracę (np. telewizor). Kiedyś te
pieniądze będziemy musieli oddać. Na szczęście mamy piękne lasy…
Słusznie mnie ktoś zapyta: – ale jak
oddać ten procent, przecież to idiotyczne, gadasz bzdury pan! Skoro FED
pożycza na procent, to po co to robi, skoro tych pieniędzy nie ma na
rynku i nigdy wcześniej nie było. Przecież ich nigdy nie odzyska.
W odpowiedzi powołam się tu na portal
CORDIS, na którym pisze, że spośród 43.060 międzynarodowych korporacji
80 proc. z nich należy do 737 firm
kontrolujących:http:cordis.europa.eu/news/rcn/34039_pl.html
Jeśli firmy nie mogą oddać pożyczonych
wcześniej pieniędzy, to się je w zamian za długi przejmuje (niedawne
problemy General Motors w USA i Kanadzie). Tak właśnie powstają wielkie
majątki. Lichwa. Teraz rozumiecie?
Za: Wici polskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.