poniedziałek, 27 stycznia 2014

Po przemyśle pora na Polskę samą w sobie

Wielu z nas przekonanych jest do liberalnego twierdzenia, iż “kapitał nie ma narodowości”. Sam zawsze odnosiłem się do tej teorii z dystansem, a w miarę poznawania procesów transformacji ustrojowej w krajach Europy Wschodniej, jak i w miarę poznawania historii imperiów, nabrałem przekonania, iż brak tej teorii (bądź brak wiary w jej różne wersje) w dalszej przeszłości umożliwił powstawanie największych i najsilniejszych z państw.


Rotschildowie


Zatem więc Ci, którzy tą teorię w praktyce stosowali, byli też tymi, którzy na każdym polu przegrali. Wszystkie kraje, które kiedykolwiek urosły w siłę, dbały w pierwszej kolejności o swój interes, o własną produkcję, o własne produkty i o swoich własnych wytwórców. Ci, którzy z powodu głupoty swych władz, bądź z powodu jej sabotażu nie dbali o to, zostali prędzej czy później wykupieni, skolonizowani i podbici przez tych, dla których kapitał miał jednak narodowość (podobnie jak mieć mógł też religię, czy stać za określonymi ideami). Do smutnego grona państw, które miast kolonizować zostały same skolonizowane, zalicza się też obecna III Rzeczpospolita Polska.

Ludzie o polsko-brzmiących nazwiskach, a w połowie stanowiący synów i wnuków okupantów, którzy przyjechali do nas na czołgach zza wschodniej granicy zaledwie pół wieku wcześniej, sprawiali jedynie wrażenie, iż proces przekształcania naszego kraju leży w ogóle w rękach Polaków i że to my mamy wpływ na naszą przyszłość. Przecież wtedy nikt nie uwierzyłby jeszcze, że obie strony barykady są po prostu obiema stronami tej samej monety. Wystawiono sztukę teatralną w której wystąpili znani nam dobrze aktorzy z konkurujących wcześniej ze sobą grup, jednak to nie oni napisali scenariusz przedstawienia, ani nie oni dbali o jego odpowiednie oświetlenie czy przebieg. Aktorzy odegrali jedynie swe role, a później zeszli powoli ze sceny. Niektórzy z nich wracali w kolejnych częściach sztuki, często ubrani inaczej i grzmiący całkiem nowo brzmiące kwestie. Pozostawali mimo wszystko nadal aktorami, którzy nie mieli wpływu na przebieg swych ról. Reżyser z kolei skryty w cieniu liczył pieniądze, które zarobił na tej sztuce, a kiedy widzowie siedzieli w teatrze, grabił ich domy i majątki.

Sam proces transformacji ustrojowej i późniejszych reform gospodarczych w naszym kraju był po wielokroć krytycznie opisywany i wskazywano na winne temu osoby. Sama wiedza o tym kim są w rzeczywistości panowie Soros i Sachs (autorzy “Planu Balcerowicza”) oraz jakie interesy reprezentują, sprawia też, iż proces tejże transformacji nie jest już dłużej w naszych oczach winą głupoty władz, bądź ich niedokształcenia ekonomicznego. Znając nazwiska i czyny tychże osób również poza granicami naszego kraju, z całą pewnością wiemy już również, że to co spotkało Polskę po 1989 roku było celowym sabotażem i zdradą wymierzoną w nasz Naród. Przysłużyły się temu czynniki obce, lecz nie mniej posłuszni im pachołkowie wyrośli w polskich domach i w polskich szkołach.

Nie jest wszakże tajemnicą fakt, iż zmorą każdego kolonizowanego kraju nie był oficer o innym kolorze skóry, a osoba wybrana spośród całej reszty, awansowana ponad wszystkich, która dostąpiła zaszczytów nieosiągalnych pozostałym. Starożytna taktyka “dziel i rządź” sprawdza się zawsze i wszędzie, nawet wtedy kiedy trzeba podzielić Naród na 90% niewolników i na 10% strażników tego systemu. Fakt, że jedni strażnicy grają dobrych, a inni złych sprawia tylko to, iż niewolnicy swą złość kierują o na jednych, to na drugich w kompletnie błędnym mniemaniu, iż strażnik ma w ogóle cokolwiek realnego do powiedzenia wobec planów swego mocodawcy.

Mając zatem nakreślony jaśniej obraz reżysera całego przedstawienia jak i występujących osób w tej sztuce, pragnąłbym widowni przedstawić efekt pracy tejże grupy nad tym, by najcenniejsze własności naszego Narodu już nigdy nie były w jego rękach. Oczywiście ku uciesze grupy wierzącej naiwnie w to, że przecież “kapitał nie ma narodowości”.

Największy udział przypadł kolonizatorowi zza zachodniej granicy, Niemcom. W dalszej kolejności byli to kolonizatorzy Francuscy, Amerykańscy, Holenderscy i Brytyjscy. Udział innych nie miał w tym procesie już tak ogromnego znaczenia jak tych kolonizatorów wymienionych wyżej, jednak aby pozostać ścisłym chciałbym zaznaczyć, iż kolonizatorzy Szwedzcy, Duńscy, Austriaccy, Włoscy, czy Norwescy dołożyli swoje, by nasz Naród uczynić wobec nich słabym i bezbronnym.

Oczywiście brzmi tak pół-oficjalna wersja. Jaka jest więc wersja całkowicie nieoficjalna? Iż za tymi często nieistniejącymi podmiotami i rzekomymi właścicielami o dziesiątkach paszportów istnieje bardzo konkretna siatka rodzin i “inwestorów”, których pochodzenie co inteligentniejszym czytelnikom powinno wydawać się już jasne. Śledztwo w każdej z tego typu spraw nie prowadzi nas przecież do Londynu ani do Paryża, lecz do ośrodków finansowej władzy ulokowanej na Wall Street, a dalej w pewnym państewku na Bliskim Wschodzie. Jednym ze wspólników nabywcy polskiej stoczni była między innymi spółka Sapiens, której jednym z właścicieli okazał się były szef Mossadu. Większość tego typu “właścicieli” ma więc zatem przeszłość wojskową i wywiadowczą, często są to sztuczne podmioty otrzymujące finansowanie z największych na świecie korporacji.

Co w pierwszej kolejności przyciągnęło zainteresowanie kolonizatorów? Oczywiście atrakcyjne ceny. Nigdzie indziej łże-władze kraju nie wprowadzały antynarodowych dekretów czy uchwał, które niszczyłby przemysł i wszystkie istniejące zakłady pracy. Rzekome bankructwo wielu z nich było wynikiem niczego innego, a celowego do niego doprowadzenia np. przez bezsensowną politykę antyinflacyjną, jak i poprzez umiejętnie prowadzonej polityki kredytowej. Te właśnie branże poszły niemalże już w całości pod młotek licytatora: chemiczna, meblarska, piwowarska, papiernicza, tekstylna, farmaceutyczna, spożywcza, budowlana, elektroniczna, kopalniana, obronna, transportowa, naftowa i gazowa, metalowa, włókiennicza, hutnicza, energetyczna, telekomunikacyjna i stoczniowa.

Była to własność wspólna całego naszego Narodu. Własność pokoleń, które budowały to bogactwo swą pracą i poświęceniem. Nikt nie miał prawa sprzedawać tego wszystkiego za dwa procent wartości, aby te zakłady natychmiast zamykano, a ludzi z nich zwolniono. Nie jest to prywatyzacja, a bezczelna grabież dokonana za naszym milczącym przyzwoleniem.

Interesujące były w szczególności banki. Dziś Polska ma własnych banków od dwóch do czterech procent, jeśli ta liczba nie jest zawyżona. Jakieś dwadzieścia procent mniej niż Chile, Argentyna, czy pewna część krajów Afryki. Bez własnych banków mogliśmy zatem jedynie marzyć o tym, iż utrzymamy w rękach cokolwiek. Traciliśmy zatem wszystko, po kolei. Zakłady odzieżowe, browary, cukrownie, rzeźnie, firmy budowlane, elektrownie, wodociągi, stocznie, kopalnie, huty, plaże, koleje, zakłady produkcji zbrojeniowej i uzdrowiska itd. Cóż obecnie pozostało? Kilka przedsiębiorstw, do których prywatyzacji przymierza się obecnie rząd Donalda Tuska. Ile z tych sprzedanych za grosze zakładów pracy istnieje po dziś dzień? Czy jest to chociaż liczba dwucyfrowa? Chciałbym w to wierzyć…

Obecnie rząd zdecydował o zamachu na polskie lasy. Jest to krok, który zdecydowanie przekroczył już i tak przesuwaną od ponad dwudziestu lat granicę. Krok, który nie przejął w ogóle tego Narodu, a który świadczy o tym, że lasy, nasze wspólne dobro do którego nie ma prawa ani Donald Tusk, ani Jarosław Kaczyński, ani George Soros, niedługo przestanie istnieć. O ile coś się z tych lasów zachowa, możemy mieć pewność, że uzbrojeni po zęby ochroniarze takich ludzi jak nas na ten teren nie wpuszczą. Przedstawicieli skolonizowanego do cna Narodu, który nawet jedzenie kupuje w sieciach hipermarketów nie odprowadzających ani grosza ze swych zysków do Skarbu Państwa.

Oczywiście jednym z głównych wrogów tak polskiego przemysłu, jak rolnictwa, rybołówstwa czy w ogóle czegokolwiek co polskie była i jest Unia Berlińska, dla niepoznaki zwana Unią Europejską, której niechlubną częścią jesteśmy dzięki podpisowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego 13 grudnia 2009, a również wszystkich jej zwolenników i agitatorów od Leszka Millera po Jana Pawła II.

Czy zatem mieliśmy lub mamy do czynienia z masowymi protestami przeciwko Unii w naszym kraju? Nie, wszakże dostaliśmy tyleż od niej pieniędzy! Oczywiście, dostaniemy tylko 80% tej sumy, 35% z tych pieniędzy to sam koszt ich redystrybucji, 10% to koszty dofinansowania, składka członkowska wyniesie 1/3 całości… No cóż, wychodzi 40 miliardów, jakiś tysiąc na głowę. Ale, ale! Co z podatkiem za CO2? Co z niszczeniem naszego rynku idiotycznymi przepisami? Co z całą tą drożyzną i podwyżkami cen? “Co to nas obchodzi? Ja jestem górnikiem. Tak, zlikwidowano 70% kopalni… No dobra, zapłacę więcej za prąd… No ale hej, mamy po tysiączku z Berlina!”

Jakże więc w tej sytuacji traktować niedawne protesty Solidarności? Niegdyś masowy ruch zdradzony przez swoje przywództwo, dziś zdaje się również być prowadzonym przez V kolumnę. Nie można dłużej negocjować, ani wysuwać tak żałosnych postulatów, jak robi się to dziś. Nie można wyleczyć nowotworu aspiryną. Czy zatem zadaniem Solidarności i wspierającego ją PiSu nie jest pomoc w doprowadzeniu do stanu, w którym już nie będzie leśników, kolejarzy, ani górników, którzy mogliby protestować? Gdyż do tego właśnie prowadzi polityka gospodarcza przenajświętszej III Rzeczpospolitej Polskiej. Czy związkowcy zdają się to w ogóle zauważać?

Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi.

Miejsca pracy, uzdrowiska, elektrownie, banki czy wodociągi były dopiero początkiem. Od paru lat rząd Donalda Tuska likwiduje szkoły, szpitale czy biblioteki. Niedługo nie tylko nie będzie górników, którzy oprotestowaliby kolejną sprzedaż kopalń. Biorąc pod uwagę obecne statystyki polskiej emigracji i inne czynniki decydujące o zapaści tego kraju jak jego biurokracja, podatki, prawo, brak wojska, przyjaznej obywatelom policji, żałosna edukacja i infrastruktura, wiem już na pewno, że ludzie pracy byli dopiero początkiem.

Przyjdzie taki dzień, kiedy nie będzie już nikogo, aby urządzić jakikolwiek protest. Ziemia za którą przelali krew nasi dziadowie i pradziadowie nie tylko zostanie, a już została oddana bez jednego choćby wystrzału i słowa groźby w ręce najgorszych wrogów Polaków i Słowiańszczyzny. Nie istnieje już Polska, a III RP, groteskowa i niesamodzielna część składowa Unii Berlińskiej. Może więc mamy taką Polskę na jaką sami sobie zasłużyliśmy? Może więc w ogóle nie zasłużyliśmy na nic?

“Kapitał nie ma narodowości”? A Adam Michnik jest bez wątpienia Polakiem.

Robert Grunholz
http://rgrunholz.wordpress.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.