Władze hiszpańskie zaaprobowały ekstradycję Imrana Firasata do Indonezji oskarżając go, zgodnie z artykułem 510. hiszpańskiego kodeksu karnego, o szerzenie nienawiści do muzułmanów.
Podstawą tych oskarżeń był, wciąż dostępny w serwisie YouTube, film opowiadający o życiu Mahometa pt. The Innocent Prophet (Niewinny Prorok). Film powstał we współpracy z dr. Terrym Jonesem i w jego wyniku obu twórców zostało uznanych za „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Hiszpanii” [sic! - admin]
Amerykanin, dr Jones otrzymał zakaz wstępu na teren obszaru Schengen, Imrana Firasata spotkał zaś znacznie gorszy los. Władze hiszpańskie zawiesiły uprzednio mu przyznany status uchodźcy, który otrzymał jako uciekinier z Pakistanu, gdzie był więziony i torturowany za przejście na chrześcijaństwo.
W trakcie postępowania Imran odkrył, że powodem jego kłopotów była działalność muzułmanina, Helala Jamala Abboshi Khalediego, sekretarza generalnego organizacji o nazwie Union de Comunidades Islamicas en España (Unia Wspólnot Islamskich w Hiszpanii). Złożył on skargę dotyczącą strony internetowej Imrana, jego filmu oraz całokształtu jego działalności dotyczącej islamu.
Imran Firasat poświęcił swoje życie krytyce religii Mahometa i obnażaniu prawdy o tym, iż centralnym konceptem w przesłaniu arabskiego proroka jest przemoc, nienawiść do każdego, kto ośmiela się odrzucać jego nauki. Mówił też głośno o hipokryzji zawartej w Koranie. Khaledi w swoich petycjach do władz bez ogródek groził, że jeśli z Imranem Firasatem nie zostanie zrobiony porządek, należy się spodziewać fali przemocy ze strony hiszpańskich muzułmanów. Nadchodząca deportacja odważnego konwertyty dowodzi, że rządzący Hiszpanią ugięli się pod presją tego szantażu.
W obliczu zaistniałej sytuacji Imran Firasat opublikował list otwarty, który warto przytoczyć w całości, gdyż doskonale obnaża absurdalność poprawności politycznej, stosowanie podwójnych standardów i absolutną niezdolność władz do poradzenia sobie z problemem mniejszości muzułmańskiej zamieszkującej kontynent:
Niedługo umrę, czy też może raczej powinienem napisać, niedługo zostanę zabity. Wrogiem, który odbierze mi życie nie będzie jednak żaden muzułmanin, ale potężni przedstawiciele rządu hiszpańskiego, który od wielu miesięcy bezustannie mnie prześladuje a teraz [poprzez decyzję o deportacji - MGB] odbiera mi życie nadużywając swoich kompetencji dyplomatycznych.
Obnażanie niebezpieczeństwa, jakie wobec naszego społeczeństwa stanowi radykalny islam stało się prawdziwym przekleństwem mojego życia. Wcześniej to tylko muzułmanie uciekali się do grożenia mi śmiercią, teraz sam minister spraw wewnętrznych rządu hiszpańskiego wypowiada się w sposób nie mniej agresywny i podejmuje wszystkie niesprawiedliwe i niepotrzebne środki aby mnie wyeliminować. Najpierw zawieszono mnie w prawach uchodźcy, i to bez wzięcia pod uwagę argumentów, jakie przedstawiłem w swojej obronie. Potem minister użył swoich wpływów politycznych i wymusił na władzy sądowej wszczęcie wobec mnie postępowania karnego za szerzenie nienawiści. Ale prawda była ze mną, zatem proces wygrałem. Nie odbyło się nawet jedno posiedzenie, a sędzia uznał, że żadnego przestępstwa nie popełniono. Jednak minister znalazł inny sposób na to, aby mnie dalej prześladować i tym samym przypodobać się muzułmanom, i dziś właśnie zatwierdził moją ekstradycję do Indonezji, kraju z największą populacją muzułmańską na świecie; kraju, który 3 lata temu sfabrykował fałszywe dowody na to, że popełniłem morderstwo i na ich podstawie poprosił hiszpańskie władze o ekstradycję.
W tym miejscu należy zauważyć, że Indonezja nigdy nie zamierzała dochodzić prawdy tego rzekomego przestępstwa, skazano mnie in absentia po zaledwie 8 dniach po tym, jak deportowano mnie do Hiszpanii. Sędziowie hiszpańskiego sądu najwyższego umożliwili indonezyjskim organom ścigania prowadzenie dochodzenia na hiszpańskiej ziemi. Nie było jednak żadnym zaskoczeniem, że nikt się w tej sprawie nie pojawił, nikt też nie złożył apelacji w sprawie wyroku sądu. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych został pogwałcony przez władze indonezyjskie, ponieważ nie dały mi one szansy obrony, skazały mnie pod moją nieobecność, w bardzo krótkim czasie i bez domniemania niewinności. Nawet jeden dowód materialny nie został przedstawiony aby potwierdzić moją winę – odcisk palca, próbka DNA, nic. Ale przecież wszystko to uczyniono tylko po to, aby móc pozbawić mnie życia za moją krytykę islamu.
Ponieważ hiszpański minister już podpisał decyzję dotyczącą mojej ekstradycji do Indonezji, nie wiem, jak długo będę jeszcze żył. Wkrótce mogę zostać uwięziony, wydalony, a nawet zabity na terenie Hiszpanii, bo przecież hiszpański minister nie może znieść mojej obecności. Dla niego szanowanie mojego prawa do swobodnej wypowiedzi nie jest tak ważne jak podlizywanie się muzułmanom, którzy urządzają zamieszki, podpalają ambasady, zabijają niewinnych żołnierzy, etc. wszystko po to, by zastraszyć świat zachodni i pozbawić nas wszystkich naszych praw i swobód. Wtedy właśnie kiedy mój rząd powinien stać u mojego boku i mnie chronić, trwają przygotowania do tego, by przekazać mnie na pewną śmierć z rąk islamistów. W czasie kiedy najbardziej potrzebowałem wsparcia, minister wbił mi sztylet w plecy.
W przeszłości już dowiodłem swojej niewinności. Wszystkie znaki wskazują na to, że władze indonezyjskie nigdy nie przestrzegały prawa i że po prostu szukają sposobu na to, by dokonać mojej egzekucji za świętokradztwo. Ale co to obchodzi ministra spraw wewnętrznych? Dla niego ważne jest pozbycie się wszystkich, którzy sprzeciwiają się islamowi, bo w ten sposób oczyszcza drogę tym, którzy chcą ponownie zmienić Hiszpanię w „Al Andalus”, zaś potem ruszyć dalej i podbić całą Europę.
Wiem, że to już ostatnie chwile mojego życia, odliczanie się zaczęło. Ale chcę też żebyście wiedzieli, iż kiedy zostanę zabity, odpowiedzialność za to spadnie na hiszpańskiego ministra spraw wewnętrznych, a plamy mojej krwi na zawsze pozostaną na hiszpańskiej fladze. Przypomnicie sobie o tym, kiedy islam na dobre tu zatriumfuje. Wtedy może ktoś powie, że straciliśmy odważnego żołnierza, który mógł odegrać ważną rolę w walce z radykalizmem i terroryzmem islamskim. Póty jednak póki istnieją ludzie tacy, jak hiszpański minister spraw wewnętrznych, nie pozbędziemy się islamskich terrorystów. To właśnie tacy jak on zachęcają terrorystów do działania eliminując wszystkich, którzy ośmielają się walczyć przeciwko dżihadowi islamskiemu.
Dziękuję wam bardzo. Mam nadzieję znów was zobaczyć, jeśli tylko przeżyję. Nie przerywajcie walki przeciwko pełnym przemocy naukom Mahometa i nigdy się nie poddawajcie. Dziękuję za miłość i wsparcie. Do zobaczenia.
Wasz oddany Imran Firasat (dumny ex-muzułmanin)”.
Monika Gabriela Bartoszewicz
http://www.pch24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.