Grzech pierworodny w postaci okrągłego stołu i grubej kreski w znacznym stopniu zdeterminował losy III RP. Po raz kolejny w historii Polski zdecydowano, by zdrajcy i Jej wewnętrzni wrogowie nie ponieśli zasłużonej kary.  
 
Począwszy od schyłkowego okresu I RP, wybaczanie i pobłażanie zdrajcom stanowiło (obok błędnej polityki zagranicznej) bezpośrednią przyczynę metamorfozy Polski z pozycji europejskiego mocarstwa do roli bezwolnej kolonii Jej sąsiadów.
 
Patrząc perspektywy czasu na ostatnie dwudziestolecie musimy dojść do wniosku, że żaden z kolejnych rządów nie reprezentował w pełni polskiej racji stanu. 
 
Pozostawiając na marginesie okresy rządów postkomunistów i „nowo narodzonych europejczyków”, wszystkim pozostałym „narodowym” rządom można zarzucić, jeśli nie zdradę, to przynajmniej skrajną niekompetencję. 
 
Najbliższy narodowym ideałom był niewątpliwie gabinet premiera Olszewskiego, nota bene obalony w parlamentarnym zamachu stanu[i], między innymi, przez obecnego „premiera” Donald Tuska i „legendę  Solidarności” TW Bolka. Jednak nawet w nim, kluczową rolę odgrywał Leszek Balcerowicz, jako gwarant ekonomicznego zniewolenia naszej Ojczyzny w stosunku do zachodu.
 
W miarę upływu lat, przewerbowana na wszelkie możliwe kierunki, postkomunistyczna agentura coraz bezczelniej kontrolowała los Państwa i Narodu, przy pomocy zawłaszczonych mediów, rządu, aparatu wymiaru sprawiedliwości, rozkradzionej przezeń gospodarki i pozostałych głównych struktur państwa. 
 
Społeczeństwo idiociejące w miarę upływu lat „obrastało’” niejako „kręgosłup polskiej zdrady”, jaką stanowiła mniejszość żydowska w Polsce. Początkowo jej reprezentantem były marginalne formacje polityczne takie jak ROAD, UD i UW, które nie były w stanie kontrolować samodzielnie sceny politycznej.
 
Stąd też wyrósł koncept układu politycznego AWS/UW, w którym dzięki zdradzie Mariana Krzaklewskiego „ogon machał psem”, czyli mniejszościowa UW dyktowała kierunki polityki wewnętrznej i zagranicznej państwa, a większościowa AWS akumulowała kredyty za szkodliwe rządy w III RP. 
 
Zdesperowane społeczeństwo zwróciło się w kierunku postkomuny, której rządy okazały się jeszcze gorsze. I wtedy przyszedł czas na PiS pod przywództwem „genialnych bliźniaczych strategów”.
 
Założony scenariusz był identyczny jak ten z okresu AWS/UW. Jedynie nazwa była inna POPiS. Rolę wszechwładnego ogona przypaść miała prostej kontynuatorce UW-Platformie Obywatelskiej, a rolę psa PiS-owi.
 
Z niejasnych powodów scenariusz ten nie wypalił i do władzy doszła straszliwa koalicja skrajnych nacjonalistów i oszołomów z PiS, Samoobrony i LPRu.  Pomimo, że realizowała ona jedynie drugorzędne cele narodowe, pozostawiając nienaruszone  strategiczne „porozumieniu ponad podziałami”, to i tak spotkała się ona z potępieniem „całego cywilizowanego świata”, z Niemcami na czele. 
 
W połowie kadencji, pod groteskowymi pretekstami[ii], „genialni stratedzy” zerwali ją dopuszczając w rezultacie do samodzielnej władzy PO. Powróciła „normalność” i wszyscy odetchnęli ulgą. Zidiociałe społeczeństwo czekało natomiast na realizację idei „zielonej wyspy”, a w zamian doczekało się euroburdelu[iii].
 
Niezrażeni swą porażką „genialni stratedzy”, posiadający już tylko ceremonialne stanowisko Prezydenta III RP zaczęli wdrażać „narodową politykę zagraniczną”, polegającą na drażnieniu Rosji. Pan Prezydent, wpisując się w działania znanego „filantropa” Sorosa[iv], oraz amerykańskiej CIA, rozpoczął buszowanie po „miękkim podbrzuszu” Rosji, co zaskutkowało pierwszym zamachem na jego osobę w Gruzji.
 
Niezrażony tym incydentem, Pan Prezydent kontynuował dalej politykę jagiellońskiego mocarstwa nie pomny na fakt, że to właśnie On ze swym bratem bliźniakiem wynegocjował Traktat Lizboński, likwidujący de facto  i  de jure suwerenność Państwa Polskiego i oddający Je ostatecznie w niemieckie (unijne) łapy.
 
Kolejny zamach, tym razem w Smoleńsku, powiódł się. W nagrodę polscy zdrajcy uzyskali stanowisko Prezydenta RP, a polscy patrioci kolejnego męczennika w martyrologicznej historii naszego Narodu. Kolejny nieudaczny przywódca, doprowadziwszy do kolejnej narodowej katastrofy, poległ na polu chwały. Fakt ten „beatyfikuje” go w oczach patriotów, w związku, z czym wszelka krytyczna ocena jego działalności staje się niedopuszczalna.  Nie wolno przecież szargać narodowych świętości!
 
Tak, więc każdy racjonalnie działający Polak stanął w obliczu dwu potężnych barier. Z jedne strony ma do czynienia z kompletnie zidiociałą i zdemoralizowaną większością społeczeństwa, popierającą „jedynie słuszny” kierunek reprezentowany przez PO i spółkę, a z drugiej narodową mniejszość skupioną wokół „najnowszego męczennika”, ślepą i głuchą na wołania o rozwagę i pragmatyzm. Przewodzi jej ostatni „skarb narodowy” w postaci brata bliźniaka, który z dużą wprawą wcielił się w rolę etatowego opozycjonisty w stosunku do rządzącej opcji politycznej. Jest on na tyle (autentycznie lub taktycznie) nieudolny, że gwarantuje obecnemu obozowi pozostawanie u władzy. 
 
W momencie, kiedy cały otaczający nas świat ulega gwałtownym przemianom, a Imperium Euroatlantyckie (US&UE) trzeszczy w szwach, rządzący i opozycja koncentruje się na makabrycznym i żałosnym problemie „zamiany” ciał ŚP Ofiar Smoleńska, a jedynym pozostałym na polskiej scenie politycznej „porozumieniem ponad podziałami” jest sposób finansowania partii politycznych, który gwarantuje obu opcjom monopol na miejsce przy żłobie.
 
Tak w wielkim skrócie wygląda dzisiejsza polska rzeczywistość polityczna, która gwarantuje odejście Państwa i Narodu w niebyt, a na dodatek wiekopomną hańbę historyczną. Jedynym ratunkiem byłoby zerwanie ze skostniałymi stereotypami politycznymi polskich patriotów, które to umożliwiłoby prawdziwą sanację i wyłonienie autentycznie kompetentnych, niezaprzedanych narodowych przywódców. Ale czy jest to realne?



[i] http://www.filmweb.pl/film/Nocna+zmiana-1994-258641
[ii] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/447789
[iii] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/441223
[iv] http://en.wikipedia.org/wiki/George_Soros