Czas rządzi również
rzeczywistością powołaną do istnienia przez księcia Prospero,
bohatera utworu Maska Czerwonego Moru. Gdy zaraza zbiera
wokół
śmiertelne żniwo, książę, nie troszcząc się o los swych
poddanych, zamyka się wraz z tysiącem dworzan w warownym opactwie,
gdzie jak mniema, znajdzie bezpieczne schronienie i świetnie będzie
się bawił. Daje wyraz swej bajecznej i ekstrawaganckiej wyobraźni
wyrafinowanym wystrojem komnat, fantastycznymi efektami barw i
świateł, wyszukanymi rozrywkami. Urządzenie tego świata,
odciętego całkowicie od zewnętrznej rzeczywistości, zdradza
jednak szczególne cechy, których nie tłumaczy tylko i
wyłącznie
kapryśna fantazja jego twórcy, księcia Prospero. Wnętrze opactwa
stanowi siedem komnat, co przez nawiązanie do siedmiu dni stworzenia
świata, siedmiu dni tygodnia i szekspirowskich „siedmiu etapów
życia”, przywodzi na myśl pełny, zamknięty okres czasu. Co
więcej, tworzą one osobliwy, poskręcany ciąg i wzrok bawiących
się w nich dworzan ogarnia tylko jedno pomieszczenie naraz. Nasuwa
się więc wniosek, że jest to przestrzenne przedstawienie sposobu,
w jaki doświadczamy życia: świadomości dana jest bowiem tylko
chwila teraźniejsza i nie sposób wybiec w przyszłość lub cofnąć
się do przeszłości. Ponadto, komnaty uszeregowane są ze wschodu
na zachód, co nasuwa na myśl cykl dnia będący metonimią życia,
od wschodu, czyli narodzin, do zachodu, czyli śmierci. Potwierdza tę
tezę również wystrój najbardziej wysuniętej na
zachód komnaty –
stoi tam ogromny hebanowy zegar, a światło wpadające do środka
przez szkarłatne okna w połączeniu z czarnymi dekoracjami tworzy
obraz śmierci, gdyż w utworze tym śmierć jest „awatarem”, czyli
ucieleśnieniem, oraz pieczęcią zarazy, tytułowego
Czerwonego Moru. Mimo że w utworze występuje on jako straszliwa
choroba, nie jest brutalnym pogwałceniem procesów życiowych,
lecz
niejako ich konsekwencją. Przez swój związek z krwią,
zasugerowany nazwą i objawami, stanowi tu „maskę” śmierci
naturalnej. Zatem siódma, ostatnia komnata to przybytek śmierci,
którą zwiastuje bicie zegara, a przez bicie zegara przemawia do
dworzan głos płynącego nieubłaganie czasu. Wzmianka narratora o
„trzech tysiącach sześciuset sekund Czasu który mknie”,
złudzenie uzyskanego w ten sposób ilościowego wzrostu,
ironicznie
uwypukla daremność wszelkich prób wydłużenia czasu wyznaczonego
ludzkiej egzystencji, odwleczenia nieuchronnego zejścia. Co więcej,
optyczny efekt uzyskany w siódmej komnacie budzi grozę: oblicza
mienią się tam krwistym, szkarłatnym odcieniem, znakiem Czerwonego
Moru, podczas gdy głośniejsze tam i bardziej przejmujące bicie
zegara obwieszcza biesiadnikom z każdą chwilą bliższe
unicestwienie.
Czas włada niepodzielnie
tym światem, albowiem za każdym razem gdy zegar wybija pełną
godzinę, uczestnicy wystawnego balu maskowego wydanego przez księcia
zamierają, muzycy przestają grać, tancerze zastygają w miejscu.
Wesołość nagle opuszcza towarzystwo, niektórzy bledną, inni
pogrążają się w zadumie. Z wybiciem każdej kolejnej godziny
wszystkich nawiedza ten sam niepokój, drżenie, posępność. Takie
określenia jak „sny”, „zjawy” użyte w odniesieniu do
przebierańców bawiących się na balu w komatach księcia Prospera,
podkreślają efemeryczność ludzkiego istnienia, brak substancji.
„Sny”, „zjawy” przybierają odcień komnaty, w której
przebywają, są więc określane przez otoczenie, nie wpływają na
nie, lecz tylko je „odbijają”, co z uwagi na to, że w tym
utworze przestrzeń wyobraża czas, dodatkowo podkreśla ludzką
bezsilność w obliczu śmierci.
Kulminację akcji,
której
przebiegiem rządzi tutaj czas, stanowi wybicie północy przez
ogromny hebanowy zegar. Od poprzednich powodujących chwilowe
zawieszenie „gorączkowo kipiącego życia” pulsującego w
sześciu komnatach, ten przerywnik różni się przede wszystkim
długością trwania. Wszyscy mają przez to więcej czasu na
refleksję i „zanim ostatnie echo
zegarowego dzwonu ostatecznie zapadło w ciszę, wielu z nich podczas
owej długiej chwili odpoczynku uświadomiło
sobie obecność [wyróżnienie
własne] zamaskowanej postaci, na którą nikt wcześniej
nie zwrócił uwagi*.
Wynika stąd, że owa
tajemnicza postać nie tyle wdarła się nagle o północy z
zewnątrz, lecz przebywała pośród bawiących się
przebierańców,
a mogła zostać dostrzeżona dopiero wtedy, gdy myśli dworzan na
dłużej oderwały się od spraw doczesnych. Postać ma na sobie
kostium Czerwonego Moru, co nawet na tle śmiałych, groteskowych czy
wręcz przerażających strojów, jakie dopuszczała swobodna formuła
maskarady, budzi zgrozę i obrzydzenie biesiadników będąc tak
wyrazistym i dojmującym przypomnieniem nagiej, okrutnej prawdy o
szalejącej zarazie i rzeczywistości śmierci, o której na
próżno
starali się zapomnieć książę Prospero i jego dworzanie.
Ponieważ wysiłki księcia,
a za jego przykładem, również jego świty, skupiają się na
zdemaskowaniu owego intruza, zdarciu z niego przebrania, Joseph
Patric Roppolo wysuwa tezę, iż maska, w jakiej występuje tu
Śmierć, jest symbolem kluczowym dla zrozumienia całości utworu**.
Zauważa on, że zjawa nie zostaje nazwana wprost „Czerwonym
Morem”, lecz „przebierańcem”, „zamaskowaną postacią”,
„nieznajomym”,„widmem” czy „intruzem”. Intruz ten,
dowodzi Roppolo, jest ludzkim wyobrażeniem śmierci, nie samą
zarazą czy przedstawieniem śmierci w ogóle. Człowiek sam nadaje
śmierci przerażające rysy, a owa budząca grozę zjawa
odzwierciedla lęk człowieka przed błędną, bo będącą jego
własnym wytworem, koncepcją śmierci, twierdzi Roppolo. W
kontekście tych wywodów, trudno jednak wytłumaczyć, dlaczego
takie przerażenie wywołuje odkrycie, że pod trupią maską i
grobowym odzieniem przybysza kryje się pustka, nicość. Zdaniem
Roppolo, aktorzy owej „Maski Czerwonego Moru” odsłaniają w ten
sposób swój własny bezpodstawny, nierozumny lęk przed
śmiercią,
a dokonawszy tego spostrzeżenia umierają, gdyż wszystko, co żyje
musi umrzeć. Według Roppolo, śmierć w obrębie zamkniętej
rzeczywistości księcia Prospero nie ogranicza się tylko do
ostatniej komnaty, lecz następuje również w pozostałych, jako
nieodłączny składnik życia.
Teza ta jednak nie znajduje
potwierdzenia w tekście. Wyraźnie jest bowiem mowa o tym, iż
książę Prospero w ślad za tajemniczą zjawą, a za nim wszyscy
dworzanie, przemierzają po kolei wszystkie komnaty, ze wschodu na
zachód, i nieopatrznie zapędzają się do siódmej i tam
właśnie
spotyka ich śmierć. Upiorna zjawa jest wobec tego wysłannikiem
czasu, który ma za zadanie oznajmić biesiadnikom, że cykl ich
istnienia dobiegł końca, i niczym czujny przewodnik doprowadzić
ich do miejsca przeznaczenia. Zachowanie owego przybysza, jego
niespieszny, stateczny, lecz niepowstrzymany chód, nasuwa na
myśl
powolne przesuwanie się wskazówki zegara, zwłaszcza że na koniec
przybysz ów, wysoki, wyprostowany i nieruchomy, staje w cieniu
zegara. Mimo że śmierć w utworze powiązana jest z życiem, gdyż
objawia się przez krew, nie stanowi to żadnej pociechy dla ludzkiej
świadomości w obliczu nieuchronności przemijania – a na
nieuchronność tę wskazuje mimowolny pochód księcia i jego
dworzan ku przybytkowi śmierci – oraz perspektywy nicości u kresu
istnienia. Powstaje więc pytanie, czy jest zasadne, idąc za
Roppolo, upatrywanie zalążka nowego dzieła stworzenia, nowego
cyklu życia w niepodzielnym władaniu nad wszystkim, jakie na koniec
obejmują pospołu Ciemność, Rozkład i Czerwony Mór. Koncepcja
nieustającego cyklu powstawania nowych światów oraz bytów
i
ponownego ich zapadania w nicość została wyłożona przez Poego w
„poemacie prozą” pod tytułem Eureka, utworze napisanym
pod koniec życia i będącym kulminacją jego artystycznych i
filozoficznych poszukiwań. Zatem posługiwanie się nim jako kluczem
do „poprawnego odczytania” opowiadań wcześniejszych wydaje się
nadużyciem. Albowiem z omawianych do tej pory utworów z Zagłady
Domu
Usherów,
Bereniki,
Maski
Czerwonego Moru wyłania się
tragiczne odczucie czasu, jako czynnika rozkładu i zagłady,
któremu
człowiek jest nieodwołalnie poddany.
*E.A.Poe Wybór
opowiadań, s.173
**J.P.Roppolo, „Meaning and The Masque of the Red Death”, in Poe: A Collection of Critical Essays, s134-135
**J.P.Roppolo, „Meaning and The Masque of the Red Death”, in Poe: A Collection of Critical Essays, s134-135
Sławomir Studniarz
Tragiczna Wizja. Rzecz o nowelistyce Poego
s.120-123
Tragiczna Wizja. Rzecz o nowelistyce Poego
s.120-123